sobota, 29 listopada 2014

Rozdział XXV Nie potrafię dalej okłamywać

-Daj mi wyjść. Leon jest idiotą, nie powinien mnie do ciebie przywozić. Nie jestem dzieckiem.- powiedziała rudowłosa ponownie próbując wstać. Leon przed chwilą przywiózł ją do Francesci, bo musiał coś załatwić. Miał tak wielkie poczucie winy i tak bardzo się bał,że nie chciał jej samej zostawić choćby na najkrótsze minuty.
-Leon nie jest idiotą,a ty nie jesteś dzieckiem. Za to jesteś głupia, bo nie chcesz o siebie zadbać. W ogóle ile ty ważysz? Leż! Nie ruszaj! - szybko zareagowała, a potem zaczęła znowu mówić.- Kiedy ostatnio jadłaś, co? A ty się dziwisz,że Leon się o ciebie martwi. Jesteś jego siostrą, kocha cię i nie chcę ,żeby coś ci się stało.- Camila patrzyła na przyjaciółkę. Rzadko z jej ust wypływają tak poważne, ale i mądre słowa. Rudowłosa dopiero teraz zrozumiała co robi, co zrobiła i jak bardzo rani brata.Minęła chwila ,a znów pomyślała o Maxim. Znów przed oczami mignęły jej zdjęcia, te, które dostała od Francesci. Momentalnie zapomniała o bracie, Maxi, liczy się Maxi.
-Widziałaś od tamtego czasu Maxiego?- Francesca spojrzała na przyjaciółkę zaskoczona.
-Żartujesz, prawda? Mówię o Leonie, a ty tak z nikąd zmieniasz temat na Maxiego? O co ci chodzi , do cholery ?! - wydarła się. Była wściekła. Nie rozumiała, dlaczego ona się tak zachowuje. Złapała Camile za rękaw. Nigdy nie traktowała tak przyjaciółki, sama była w szoku,że się zachowała. - Dzwonię po Federico.
-Nie próbuj nawet. Nie jesteś moją matką. - wyrwała się z uścisku czarnowłosej.- Spytałam się po prostu o Maxiego...
-Nic już nie mów.- zadzwoniła do Federico, powiedziała mu tylko,żeby do niej przyjechał i się rozłączyła. Patrzyła na przyjaciółkę zdziwionym, ale i przerażonym wzrokiem. Camila zaczęła krzyczeć i się wiercić. Uklękła pod kanapą i przytuliła do siebie rudowłosą.
-Co się z tobą dzieje, Camila..? Spokojnie, przestań.- dziewczyna uspokoiła się i zakryła twarz dłońmi. Mówiła coś cicho pod nosem, Francesca nie była w stanie tego zrozumieć.
-Nie daję rady już.. Fran..- wyjąkała rudowłosa
-Tęsknisz za Maxim, prawda?
- Ale to jest moja wina, przeze mnie się zmienił. Przed moim wyjazdem chciał się pogodzić, nie zgodziłam się.- po jej policzkach spłynęły łzy.- Żałuję, tak bardzo żałuję.
-Nie widziałam go od tamtego czasu.- Francesca chciała coś jeszcze dodać, ale przerwało jej pukanie do drzwi.-Fede.- powiedziała i wstała, otworzyła drzwi.
-O co chodzi? - spytał zdenerwowany. Nie zdążyła odpowiedzieć, chłopak podbiegł do Camili.
-Cami, Skarbie. Co się dzieje?- chłopak był wyraźnie przerażony.
Czarnowłosa wyszła z domu, chciała zostawić ich samych.
-Nie płacz, spokojnie.
Dziewczyna nie chciała już go okłamywać, nie potrafiła.
-Chodzi o Maxiego..

Tak wiem, nie było mnie tyle czasu.
Tak wiem, zawiodłam.
Tak wiem,że nikt tego nie przeczyta.
Tak wiem,że straciłam czytelników

Jestem na siebie bardzo zła, to tylko i wyłącznie moja wina.
Postaram się teraz wstawiać posty częściej.
Przepraszam jeszcze raz.
Niedługo tu wrócę ;)

czwartek, 18 września 2014

Rozdział XXIV Popsute życie

Niesamowite,że jedno wydarzenie może tak popsuć życie. Że jedno wydarzenie może tak zmienić podejście patrzenia na świat. Że może tak bardzo zmienić człowieka.
Jedno wydarzenie , a życie staje pod znakiem zapytania. Nie wiadomo jak się zachować, jak życ z tym co się stało. Jest trudno, po prostu.
Ale trzeba żyć, przynajmniej się starać. Choć nie wszyscy dają sobie z tym radę.

-Camila, zjedz coś.- klęknął przed leżącą na kanapie siostrą. Położył na stoliku miskę z gorącą zupą. Był przerażony i miał poczucie winy. Przerażenie? Dlaczego? Rudowłosa zamknęła się w sobie, nie dba o siebie nic nie je...
Poczucie winy? To przecież on powiedział jej odkąd zaczęła się ta sytuacja z Maxim. Właśnie to ona przeżywa. Właśnie tego nie może znieść. Czuje się winna, jakby on się zmienił przez nią. Ale tak przecież nie jest! Ona nie może tego zrozumieć.
-Nie. - ostatnio to jest jedyne mówione przez nią słowo, krótkie "nie". Czasami też mówi,żeby Leon dał jej spokój, tyle. A on się martwi, bo kto normalny nie je przez tyle dni?... A jeżeli się zagłodzi? Na śmierć? Przecież też jest taka możliwość. Przecież ona zawsze była chuda, za chuda... A teraz!?
-Cami... proszę Cię.  To może źle się skończyć..- położył dłoń na jej plecach i spojrzał na jej bladą twarz.
-Źle? Wiesz co jest złe? To,że przeze mnie Maxi się tak zmienił! - krzyknęła i opadła na poduszkę. Była odwodniona i osłabiona. Leon jeszcze bardzo się przestraszył.
-Kto na Ciebie zadziała? Francesca? - spojrzał uważnie na jej twarz.- A może Federico? Co? - jej twarz nic nie wyrażała. Kamienny spokój, jej usta się otworzyły. Zaczęła mówić...
- Stary Maxi, chce Maxiego.
***
-Ogarnij się, mam cię dość!- krzyknęła czarnowłosa na chłopaka stojącego nad nim. Truł jej już od kilku godzin, choć ona nie widziała nic złego w tym co zrobiła. Nie potrafi oszukiwać, przecież zawsze była szczera. Nie była świadoma tego,że ktoś przez to może cierpieć. Ale chyba lepiej,żeby ten ktoś znał prawdę.
-Masz mnie dość?! Mogłaś wcześniej o tym pomyśleć! Rozumiesz,że możemy przez Ciebie ją stracić? Że ona może teraz cierpieć!?- wydarł się. Federico wyraźnie miał dość. Był wściekły na Francescę. Ona nie miała prawa wysyłać Camili tych zdjęć. Od początku wiedział,że ona nie powinna ich mieć, bo i tak wcześniej czy później by jej pokazała. Zdjęcia - przypomnienień wspomnień. Camila właśnie żyje takimi hasłami.  Na tak uczuciową osobę działają takie szczegóły, drobnostki. "Złość, uśmiech, łzy " I tak ciągle, koło się zatacza. Dlatego właśnie przy niej trzeba uważać,żeby nie zrobić jakieś głupoty. Żeby nie dać jej niewłaściwego momentu do upustu emocjom. Ona dużo przeżyła, on dobrze o tym wie i chce ją uchronić przed kolejnym złem, przed kolejnymi drobnostkami dla niej tak wielkimi.
Kocha swoją przyjaciółkę, ale każdy dobrze wie,że ona zawsze wymyśli coś w niewłaściwym momencie, że wciśnie jeden z najgorszych możliwych przycisków.
-Przez kłamstwo niby jej nie stracimy? Chcesz okłamywać swoją dziewczynę?!- wydarła się. Jej zniecierpliwienie przerodziło się w złość. Federico patrzył na wściekłą dziewczynę. Jej słowa dotarły do jego pełnego Camili serca. Tak, on dobrze wie,że kłamstwo nie jest dobre, ale czasami po prostu trzeba kłamać, trzeba.
Zamilkł, chciał coś odpowiedzieć, ale nie umiał. Nie wiedział.
-Kochasz ją? Kochasz? - zadała kolejne niby proste pytanie. Odpowiedź jest oczywista, ale tak trudna do wypowiedzenia... Nie! Koniec!
-Kocham..- złapała jego dłoń, popatrzyła mu w oczy. Znowu zapanował nią stary spokój.
-To nie okłamuj jej, nie warto.

Rozdział oddaję waszej ocenie. Wiem,że znowu strasznie się spóźniłam, ale wiecie. Gimba, nowa klasa i wgl. XD Musiałam to ogarnąć, ale już jest spoko , więc będę się starała rozdziały dodawać systematycznie. A więc widzimy się niedługo.

czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział XXIII

A więc, na początku przepraszam was za tak wielkie spóźnienie,zawiodłam, wiem. Postaram się to naprawić, więc widziemy się w następnym rozdziale, miłego czytania c;

Minął tydzień od jej przyjazdu. Przywitanie się z wszystkimi było na prawdę niesamowite. Znowu poczuła,że żyje. Znowu wie,że komuś na niej zależy,że nie jest sama.
Zrozumiała jak przez ten czas brakowało jej bliskich. Przyjaciół, rodziny... Z rodziną to jest bardziej skomplikowane, teoretycznie ma dość dużą, ale przyniej jest tylko brat. Rodzice wyprowadzili się jakiś czas temu, dziadkowie i wujkowie mieszkają od zawsze za granicą.
Jednak przyjaciele zdecydowanie jej to wynagradzają.
Francesca odpowiedzialna, opiekuńcza,zawsze może się jej poradzić - zastępuje jej matkę, a Leon, jej brat momentami ojca.. Warto wspomnieć,że Leon jest z Francescą, z Violettą kontakty się urwały, zrobiła się, jak to określił Marco-parszywa. Trochę jednak była smutna, w końcu straciła 3 osoby w bardzo szybkim czasie, rodziców i przyjaciółkę.
Rodzice Camili i Leona dzwonili co jakieś dwa tygodnie, mówili ,że są zajęci, że mają dużo roboty. Rudowłosa wierzyła im, ale  Leon dobrze wiedział,że to słaba wymówka. Nie chciał ranić i martwić siostry, więc tego jej nie uświadomił. Rodzeństwo nadal miało bardzo dobre kontakty, nic się nie zmieniło i raczej zmienić nie miało.

-Camila, co się dzieje? Powinnaś być radosna, a tak nie jest...- Leon usiadł koło dziewczyny i popatrzył jej w oczy. Wiedział,że z siostrą jest coś nie tak. Ona zaś nie chciała mu mówić o tym co zobaczyła. Było to dla niej na prawdę przykre, nie do wierzała, że coś takiego miałoby miejsce, nie kiedyś. A teraz? Zmieniło się,zdecydowanie na gorsze.
-Nic, Leon. Jestem szczęśliwa, na prawdę. - odwróciła wzrok i zaczęła się w niego bezcelownie przyglądać. Nie lubiła oszukiwać brata, ale czasami musiała, to akurat był ten moment. Może on wiedział o zaistniałej sytuacji, ale nie mógł się dowiedzieć tego,że ona tak zareagowała.
Wyjął z jej uścisku telefon i położył go obok siebie. Zmusił ją,żeby na niego popatrzyła.
-Zostaw mnie...- popatrzył na Camilę zszokowany, nigdy się do niego tak nie zwracała.
-Co?- nic więcej nie zdołał wyksztusić.
-Nie słyszałeś ?! Daj mi spokój! -wstała, wzięła do ręki i pobiegła do swojego pokoju,zamknęła się w nim. Położyła się na łóżku,a łzy zaczęły jej spływać po policzkach. Ponownie w telefonie wybrała odpowiedniego SMS'a.
Od Francesca:
Wiem,że to nie jest dla ciebie miły widok, dobrze wiem,że mówiłaś,że ci zależy,że chcesz odbudować kontakty,że jest do dla ciebie ważne, ale musisz o tym wiedzieć.

Sama wiadomość dużo nie mówi, bardziej chodzi o załączone zdjęcia
Na jednym, agresywny, umięśniony Maxi bijący jakiegoś chłopaka. Nie wyglądał jak on, był ubrany na czarno, bokserka pokazywała jego umięśnione ciało. Popatrzyła dokładniej, zobaczyła jakieś szramy.. czy to blizny? Ale po czym?
Na drugim zaś płakał, bijąc zaciśniętą dłonią w pień drzewa.
Zaczęła głośniej płakać. Już po chwili rozległo się głośne pukanie do jej pokoju, nie zareagowała.
-Camila, co się dzieje?! Otwieraj te cholerne drzwi!- szarpał za klamkę. Uznała,że powinna mu otworzyć. Wzięła do ręki telefon i drżącą dłonią otworzyła drzwi, nie czekała na słowa brata, pokazała mu zdjęcia.
- Kiedy to się zaczęło!? Kiedy się tak zmienił?!-złapał ją za ramię, lecz ona się wyrwała.
-Uspokój się!
-Odpowiedź mi na pytanie! - patrzyła na niego wściekłym wzrokiem przez gorzkie łzy.
-Od twojego wyjazdu..

niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział XXII

Hej
Tak w sumie, nie mam nic wam do przekazania, więc od razu przechodzę do rozdziału.
Dziś też bez myśli przewodniej
Miłego czytania c;

-Pasażerowie wysiadający w Buenos Aires proszeni o przygotowanie się, niedługo dojeżdżamy.
Czyli to prawda. Wraca do rodzinnego domu, wraca do brata, do przyjaciół, do rodzi... No tak.. jej rodziców tam nie ma.Ale Leon jej wyjaśni , dlaczego tak się stało... Dlaczego zostawili jego, dlaczego zostawili ją! Ach... Nie ma zamiaru o tym myśleć.
Drzwi otworzyły się, ponownie znalazła się na peronie , na którym ostatnio była 2 lata. Miejsce gdzie polało się tyle łez, miejsce , w którym się żegnała i ta ławka.. ławka, na której rozmawiała z Maxim..
Tak, Maxi. To jej wyzwanie, porozmawiać z Maxim. Jej rozmyślenia przerwał krzyk. Ktoś wykrzykiwał jej imię. Obróciła się wokół własnej osi. Ujrzała chłopaka , z którym przez telefon rozmawiała parę dni temu. Leon, jej brat.
-Leon!-krzyknęła, wypuściła walizki z rąk i pobiegła w jego stronę. Ze łzami w oczach rzuciła mu się na szyję. Jej kochany brat znowu przy niej. Znowu może go zobaczyć, usłyszeć.
-Już nigdy Cię nie opuszczę, siostrzyczko.-szepnął jej szybko do ucha i mocniej uścisnął. Przypomniała sobie ich pożegnanie, jakie to są różne emocje. Wtedy niesamowity smutek, teraz nieposkromiona radość. Wiedziała,że już nigdy nie wyjedzie na tak długi czas. Nie będzie wstanie go zostawić, za bardzo kocha go. Niesamowita miłość pomiędzy rodzeństwem, prawda?
Nie mógł uwierzyć, że jego mała siostra, ukochana Camilka znów jest przy nim. Że znów ma kim się zająć. Może pomiędzy nimi był tylko rok,  różnicy, ale Leon nadal w niej widział Małą Camilcię.
-Kocham Cię, Braciszku.- powiedziała załamującym się głosem. Po jej policzkach spłynęły kolejny łzy, łzy szczęścia, oczywiście.

-No już, nie płacz. - wytarł dłonią jej łzy.Puścił ją i wziął jej walizki. - Wracamy do domu? - zaproponował, po czym szczerze się do niej uśmiechnął.
Wiedział, dobrze wiedział,że czeka ich jeszcze jedna rozmowa. Niezbyt przyjemna.. rozmowa o rodzicach. Sam ich nie rozumiał. Nie wie, czy po prostu stchórzyli, czy on sam czymś zawinił. Nie dowiedział się, krótka chwila. To właściwie nie była rozmowa , tylko wymienie zdań.
Powiedzieli,że zostawiają dom Camilli i jemu i wyszli z domu. Jakie to było głupie! Kocha swoich rodziców, ale tego im nie wybaczy. Przecież oni dobrze wiedzieli,że niedługo miały minąć 2 lata od wyjazdu Camilli. Że niedługo miała wracać. Boże, ona ma 18 lat, potrzebuje rodziców. On jej matki i ojca nie zastąpi. Nie jest w stanie.

Wpakował walizki do granatowego, dość dużego auta.
-To twoje? Masz prawo jazdy?- spytała go rudowłosa, wsiadając do samochodu.
-Jak widać.- powiedział wyraźnie dumny z siebie. Uśmiechnął się do niej promiennie i odpalił samochód.
-Ty zdałeś? Ty? - nareszcie! Tak, wróciła ta stara Camila. Wesoła, żartobliwa, czasami trochę wredna. Tak to jego Camila.
-Oo moja droga, doigrasz się. Tak do brata mówić? I to jeszcze starszego?- wyjął kluczyki ze stacyjki i zaczął łaskotać dziewczynę. Ta tylko piszczała i co chwilę wykonywała jakieś energiczne ruchy.
-Leon,przestań, no Leon, no! - rozchichotana poddała się łaskotkom brata. Już dawno jej takiej nie widział,z resztą już dawno w ogóle jej nie widział. Koniec! Musi wyrzucić z głowy te myśli, jeżeli już tu jest to trzeba korzystać.
-No dobra,dobra.- skończył ją łaskotać i ponownie wsadził klucz do stacyjki, odpalił samochód i ruszył w stronę domu.
Wszystko wróciło, każdy kawałek Buenos Aires coś jej przypominał. Wesołego, smutnego... teraz zrozumiała,że wróciła. Że wróciła do starego, cudownego życia. Uśmiechnęła się sama do Siebie. Potem odwróciła się w stronę brata. Był skupiony na drodzę. Jechał na prawdę perfekcyjnie. Była bardzo zdziwiona ,że on już ma prawo jazdy. Tyle wydarzyło się gdy jej nie było.
Jej rozmyślenia przerwał dzwonek telefonu. Wyjęła go z kieszeni i odebrała.
-Camila? Camila? - usłyszała jakiś melodyjny głos. Kojarzyła go, choć nie mogła przypomnieć sobie twarzy jej właścicielki.
-Słucham?- odpowiedziała trochę zdezorientowana.
-Odebrałaś! Nareszcie! Myślę,że powinnaś wiedzieć. Leon gdzieś zniknął, zobaczyłam go jak wyjeżdżał z waszego domu, nic mi nie powiedział.- już wiedziała, to była Francesca. Bardzo się byle czym denerwowała, a przy tym mówiła bardzo niewyraźnie.
Rudowłosa roześmiała się. Zawsze śmieszyło ją panikowanie przyjaciółki.
-Leon jest obok mnie, jeszcze żyję.- zaśmiała się jeszcze głośniej.
Brunet spojrzał na nią zdziwiony
-Przyjechał do Ciebie?!- krzyknęła zdziwiona.
Camila nie mogła wydusić z siebie ani słowa. Podała komórkę bratu i to on tłumaczył się Francesce.
Już ma wszystkich przy sobie.

Koniec był trochę w nie moim stylu. Rozdział mdły, nijaki. Nie jestem zadowolona, no cóż.
Kolejny rozdział już niedługo.

sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział XXI- Wspomnienia

Hej
Ostatnio czuję nagły przypływ weny, więc jak najbardziej go wykorzystuję.
Bo szybko może to się nie powtórzyć. Ach, po wakacjach do gimnazjum..
Ale koniec o mnie.
Zapraszam do czytania.
Zdjęcia, pamiątki, blizny. Co łączy te 3 rzeczy? Odpowiedź jest krótka, a jakże prymitywna.
Wspomnienia.
Zdjęcia
Gdy przyjrzysz się zdjęciu możesz zapamiętać dokładnie każdą, najwspanialszą chwilę. Zdjęcia przedstawiają najszczęśliwsze momenty twojego życia. Obraz, który przedstawia zdjęcie może połączyć się ze wspomnieniem, które zrobiło sobie wygodne miejsce w twoim mózgu , no i sercu. Dzięki temu dokładnie zapamiętasz to co się działo.
Zdjęcia są ważne, niezależnie od tego czy od ważnego wydarzenie miną dni, miesiące, lata nie zapomnisz o tym co się działo.
Pamiątki
Zdjęcia też są formą pamiątek. Ale nie o tym chcę mówić. Figurki, pluszaki, plakaty, albumy... ten zbiór tworzy pamiątki. Dzięki nim możemy dotknąć wspomnień. Ponownie pogłaskać,czy dotknąć jakże subtelnym dotykiem. Z widokiem ze zdjęcia i dotykiem możesz znowu być tam gdzie stało się to, co tak miło wspominasz. Może ponownie zdarzyć się to, co pokochałeś.
Blizny
Forma pamiątek, nie zawsze tych miłych dziejów. Pomyślmy wszyscy, razem. Twoje najbliższe wesołe wspomnienie? Pogłębmy się, widzisz to co ja? Też widzisz coś przykrego?
Tak, blizny mogą być fizyczne i psychicznego. Dzięki nim możemy poczuć zło otaczającego Cię świata, bo tylko zło tworzy blizny. Tylko zło rani.
Zdjęcia,Pamiątki i Blizny
One tworzą obraz tego okropnego świata.


Siedziała pod ścianą z twarzą schowaną w dłoniach. Ściana była szara, brudna.

Można powiedzieć,że pokazywała ona odczucia i duszę dziewczyny, która była oparta o nią.
Rudowłosa płakała, moczyła łzami swoje ubrania. Co gorsza te łzy nie wyrażały żadnych uczuć.
Pff, łzy wyrażające uczucia?
Tak, bo przecież musiałaby mieć jakiś powód ,żeby wydobyły się  z oczu, tak?.. A jej nic nie prezentowały. Może smutek, który ogarnął całkowicie jej ciała, duszę. Tak jedyne co czuje to smutek i obojętność na świat. Ona jeszcze nie wie,że to tylko zgrywanie się. Ona jeszcze nie wie, że strasznie cierpi. Brakuję jej przyjaciół ,rodziny, o których... właściwie to zapomniała, minął rok od ostatniej rozmowy. Już nie pamięta ich głosów twarzy, oczu...
Już nie pamięta jakimi obdarzali ją uczuciami, już nie pamięta,że ma gdzie wracać.
Otarła łzy i oczy. Wstała i weszła dość długimi schodami na górę. Skierowała się do swojej sypialni, och, jak długo tu nie była. Ciągle spała na dole, na kanapie.
Kolorowe, żywe barwy ścian i  mebli podrażniały jej oczy. Dawno takich kolorów nie widziała... Sięgnęła bladą ręką po dość duże, pomarańczowe pudełko. Otworzyła je, pierwsze co zobaczyła to zdjęcie. Przedstawiało czwórkę nastolatków-czarnowłosą, ładną dziewczynę, dwóch brązowowłosych chłopaków i wysoką, rudowłosą... przecież to ona! A pozostała trójka... Francesca, ją pamięta na pewno. Chwila..te imię, już wie.
Przeszukała wzrokiem pokój... Jest! Wstała i wzięła  do rąk komórkę, włączyła ją. Ilość nieodebranych połączeń przeraził ją. 138.
Najwięcej od Francesci. Wiedziała ,że dobrze pamięta te imię. Dużo jeszcze było od Leona i Federica. Tak, oni też byli na zdjęciu. Wszystko pamięta, przeglądając rzuciły jej się w oczy imiona Marco, Andres,Violetta. Ich też kojarzy.
Wspomnienia wróciły do niej jak bomba.
Dostała nimi prosto w serce.
Przeglądała kolejne zdjęcia, rzeczy z pudełka szybko lądowały w jej rękach.
Kolejne łzy wylewały się z jej oczu. Łzy tęsknoty, ale i szczęścia. Szczęścia,że sobie przypomniała. Szczęścia, że kogoś ma.
Pudełko zostało prawie opróżnione. Prawie. Na dnie leżało jedno, zakurzone zdjęcie. Przedstawiało dwie osoby. Ją i chłopaka. Ma czarne, kręcone włosy i czapkę z daszkiem na głowie.
Odwróciła zdjęcie, widniał tam napis:" Camila i Maxi Najlepsi przyjaciele."
Wokół było pełno serduszek i wesołych minek. Najlepsi przyjaciele? To dlaczego jego imienia nie zobaczyła w telefonie?
Stop...
Już wie, dobrze wie.
Maxi, ten idiota, który ją zdradził.. Wybrał jej wroga! Natalię!
-Maxi! -krzyknęła. Lecz gdy wypowiedziała te imię coś  poczuła, poczuła niesamowitą tęsknotę. Przejechała palcem po jego wizerunku. Jak mogła za nim tęsknić? Dlaczego jej na nim tak bardzo zależało? Przecież on ją tak zranił, przez niego cierpiała, a i tam na nim jej piekielnie zależy. Absurd, głupi absurd. Może pogodzi się z  nim? Może jak wróci zaczną od nowa? Ponownie jako przyjaciele?
Jak wróci to się okaże.

                                        ***
Siedział na łóżku w pokoju swojej siostry. Patrzył na zdjęcie leżące na stoliku. Przedstawiało ją, uśmiechniętą, zadowoloną. Tęsknił bardzo, ale i martwił się o nią. Nie odbierała telefonów od roku, tak kontaktował się ze  swoją babcią, ale przebywała teraz w szpitalu. Nie była w domu od tylu miesięcy, nie wie  co się dzieję z Camilą. Ale jej to nie obchodzi! Camila nigdy nie była jej bliska.
Zionął wściekłością i nagłą nienawiścią do swojej babci. Jego siostra mogła teraz leżeć nieprzytomna lub co gorsza nieżywa! I to przez...
Nie skończył, jego myśli przerwał dzwonek telefonu. Pocałował jeszcze zdjęcie siostry, jak robił zresztą codziennie, to dawało mu efekt bliskości z nią. Poszedł do swojego pokoju, nie patrząc na numer odebrał telefon.
-Halo? Leon? -usłyszał znajomy, delikatny głos. Tak! To ona! To głos jego siostry!
-Camila! To ty, tak? Dlaczego nie odbierałaś przez tyle czasu telefonów?! Ale w sumie! To nieważne! Co u Ciebie?-był tak zadowolony,że nie kontrolował tego, co mówi. Pierwszy raz z jego oczu wylały się łzy. Łzy szczęścia. Bał się najgorszego,że ona... że jej coś się stało! A teraz dzwoni!
-Leon, miałam problemy... A teraz już się jakoś pozbierałam. Mam zamiar za parę dni wrócić.. Jest jakieś miejsce, dla mnie?..- myślał ,że ona sobie chyba żartuje. Dom jest wielki, a dla niego samego.. Rodzice Camili i Leona przeprowadzili się do Hiszpanii, na stałe. Dom oddali dzieciom.
-Oczywiście,że jest miejsce dla Ciebie! Zawsze! Rodzice przeprowadzili się do Hiszpanii, a dom zostawili nam. Wracaj jak najszybciej, wszyscy tęsknimy!
-Rodzice się przeprowadzili?- spytała słabo. No tak, ona nie wiedziała. Tak samo przyjął tą informację miesiąc temu. Przecież Camila była u babci, jak wróci do domu nie będzie tam jej matki, ojca.
-Pogadamy jak przyjedziesz. Trzymaj się.-powiedziałem i rozłączyłem się. 
Fakt,że nic jej nie jest tak go ucieszył,był szczęśliwy jak nigdy... ale jej smutek też jest dołujący... Już niedługo przyjedzie i wszystko wróci do normy, wszystko jej wyjaśni. Będzie dobrze, wierzy w to.


Tak, wiem ,że moje posty są krótkie, ale mam nadzieję,że póki co to wystarczy, co? c;
Do zobaczenia, do następnego postu.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział XX -Autobus

Hej
Minęło tyle czasu..
A mnie nie było, przepraszam, bardzo.
Byłam na obozie, po nim miałam taką smutną chwilę, przeżywałam ,że to już koniec, bo było na prawdę bajecznie ,a jak już się pozbierałam pojechałam nad morze,a  chwili ,żeby przepisać moje wymysły do bloggera na prawdę nie miałam. Ale w końcu przybyłam, cieszmy się z tych chwil, tak?
"Bo w życiu piękne są tylko chwile"
Zapraszam do czytania.

Życie nie zatrzymuje się w miejscu. 
Mimo,że tego pragniemy, mimo,że w końcu trafiłeś na ten wymarzony przystanek. 
Przebywałeś na nim trochę, pobyłeś, przyzwyczaiłeś się, pokochałeś.. Ale niestety, życie się komplikuję, bo nadejdzie ten czas, ta okropna godzina, kiedy przyjedzie autobus, który będzie chciał Cię zabrać. Nie będziesz tego chciał, będziesz próbować uciec, ale nie uda Ci się, po prostu nie ma takiej możliwości.
Są haczyki.
W autobusie jest pełno  smutnych, bladych twarzy. Sam autobus jest szary, przygnębiający.Panuje tam wielkie nieszczęście. Droga na kolejny przystanek jest długa, pełna niepowodzeń.
Zastanawiasz się, czy na kolejnym przystanku będzie Ci tak dobrze jak na tym poprzednim, czy wręcz odwrotnie -piekielnie źle.
Tylko Bóg wie, bo on kierowcą autobusu.

Kontakt telefoniczny dobijał ją. Chciała zobaczyć ich, przyjaciół. Nie przez kamerkę... Czuła się osamotniona. Tak, pojechała do swojej babci, żeby się z nią opiekować,ale i ona dobrze wiedziała,że ma złe kontakty z wnuczką. Nie chciała narażać się na nerwy, więc postanowiła pojechać do szpitala, w sumie tam, opieka będzie lepsza. Nie ufała Camili, w ogóle co ona może wiedzieć o chorobach? Jedyne co pamięta to teksty piosenek i jakieś tam choreografie,nie potrzebne w życiu.
Tak właśnie o swojej wnuczce myślała babcia Camili. Nienawidziła muzyki, no chyba,że tej klasycznej, ale to co innego. Obrzydzała ją muzyka lecąca w radiu, czy nastolatkowie tańczący na ulicy.
Właśnie przez to nie miała zaufania do wnuczki. Zawsze się kłóciły, a teraz? Nagle ma zamiar się nią opiekować, rodzice jej kazali...

Camila tęskniła za babcią, ale świadoma była,że ona  nie chce jej widzieć, pogodziła się z tym, pogodziła się z osamotnieniem.
Wyłączona komórka leżała obok wylanego soku. Tak, wylanego. Kawałeczki szkła po rozbitej szklance pływały w soku. Znowu dostała napadu wściekłości i... smutku. Stała przy umywalce polewając wodą skaleczoną dłoń. Przeklinała pod nosem.
-Dlaczego jestem taka głupia? - jęknęła. I przetarła dłoń brudną szmatą i wróciła na kanapę pełną śmieci. Nic ją nie obchodziło, na pewno nie obchodziło ją jej zdrowie, czy to,że powinna o siebie zadbać.
Ona nie zdawała sobie z tego sprawy.
Od kilku tygodni nie odbierała telefonów od przyjaciół. Chciała się odizolować, pragnęła tego.
Myślała,że jak zapomni o tym co zostawiła w Buenos Aires poprawi się jej samopoczucie..
Ech... myli się.

                                                                    ***
-Maximilian! Maximilian! Do cholery! -krzyczał zdenerwowany nauczyciel tańca.
-Słucham?-odpowiedział obojętnie chłopak opierając się o ścianę.
- Co ty robisz?! Dlaczego tak fatalnie tańczysz?! Stop! Nie tłumacz się!- walnął zaciśniętą dłonią w ścianę i wyszedł wściekły z sali.
Od momentu wyjazdu Camili nienawidził wszystkich, nienawidził ludzi. Był dla wszystkich obryskliwy, jakby karał wszystkich za wyjazd Camili. Pewnego dnia doszło do konfliktu pomiędzy nim, a rodzicami jego byłej przyjaciółki. Wszyscy zaczęli go unikać, przyjaciele stracili do niego siłę, tak jak rodzina. Poddali się, wszyscy wiedzą,że teraz jedynie Camila miałaby na niego wpływ... Ale jej nie ma.
Nie ma.
Tak Maxi, pogódź się. Jej nie ma.

No, to wygląda tak. Mam nadzieję,że ię spodobało c;

niedziela, 6 lipca 2014

LBA

Zostałam nominowana do LBA, dla mnie to był wielki szok.
Ostatnia nominacja była od Justyny, dziękuje.
Wiem,że tych nominacji było więcej-Dziękuje wam dziewczyny <3
Ale w ogóle nie mogłam się za to zabrać, a teraz już szkoda szukać.

Pytania:
1. Ile masz/macie lat?

Mam 13 lat ;D Więc po wakacjach do gimbazy ;d

2. Dlaczego założyłaś/założyłyście bloga?

Hm... fascynowało mnie pisanie, właściwie od małego. Na początku pisałam wymyśle scenariusze moich "przyszłych" sztuk , które odgrywałam z bratem i przyjaciółmi. Potem przeczytałam parę blogów, pisałam sobie coś tam na każdej wolnej kartce jaka wpadła mi  w ręce, no i tak tutaj jestem c;
3. Czytasz/ Czytacie mojego bloga?

Oczywiście c;

4. Twoja/Wasze pasja?

Moja pasja? Pływanie, pisanie, rysowanie. Staram rozwijać się w tych kierunkach. Na pewno w pływaniu.

5. Imiona przyjaciółek?

Wiktoria, Ola, Maja, Nikola, no i Tomek i Dorian, ale to są przyjaciele, nie przyjaciółki.
<Nie gander XD >

6. Ulubiony film?

Hm.. zawsze bałam się tego pytania. Kocham tyle filmów... ale chyba Harry Potter i Czara Ognia. Kocham całą serie , ale tą część najbardziej.

7. Ulubiona książka?

Demi Lovato- Bądź swoją siłą przed 365 w  roku. Ta książka na prawdę mi pomogła. Można powiedzieć ,że dzięki niej Demi wspierała mnie w czasie trudnych chwil.

8. Ile prowadzisz/prowadzicie blogów?

3, ale jedynie na tym jako tako działam.

9. Violetta vs. Ludmiła?

Ludmiła, charakter Violetty mnie denerwuje.

10. Ulubiona para?

W sensie z Violetty? XD Oczywiście,że Caxi!

11. Moja nominacja na twoim/waszym blogu jest... (chodzi o numer)

Nie wiem ;-;



Blogi, które ja nominuję:
1.http://esperanza-ultima.blogspot.com/
2.http://przeciezmiloscjesttymcoczuje.blogspot.com/
3.http://candeifacupl.blogspot.com/
4.http://opowiadania-o-cande.blogspot.com/
5.http://camila-i-maxi.blogspot.com/
6.http://one-shotyy.blogspot.com/
7.http://love-story-caxi.blogspot.com/
8.http://moje-oneshoty.blogspot.com/



Moje pytania:
1. Ulubiona postać z Violetty?
2. Co robisz  w wakacje?
3.Jaką miałaś średnią?
4.Uprawiasz jakiś sport?
5. Dlaczego tak cudownie piszesz?! XD
6. Imiona przyjaciół?
7. Twoje hobby?
8.Oglądasz jakiegoś youtubera?
9. Ulubiony film?
10. Jaki masz kolor włosów?

I to tyle, pa ;*

środa, 2 lipca 2014

Rozdział XIX

Hej
Tak, udało się.
Nareszcie.
Napisałam ten 14 rozdział.
Dedykuję go Weronice-Carrots. Więcej na ten temat będzie na dole c;
Czy jestem z niego zadowolana?
Nie wypowiem się na ten temat. Proszę was o opinie. Ta, jeśli ktoś w ogóle przeczyta... Wkońcu sama sobie na takie "traktowanie" zapracowałam. Wkońcu to ja tak długo nic nie pisałam. Macie do mnie żal? Nie dziwię się. Gdy długo nie ma rozdziału na blogu blogerki, którą lubię, wariuję. Szczególnie gdy historia mnie zafascynowała.
Ale właściwie, kogo mogła zainteresować moja historia?
Bez zbędnego przedłużania:
Zapraszam do przeczytania rozdziału.

Nie ma szansy na szczęśliwe życie. Ono zostaje w miejscu, w tym, w którym mnie będzie. Bliscy się nim zajmą? Czy zapomną? Tak jak ono o mnie...
Nadzieja matką głupich.

Przy przyjaciołach czuła,że nie jest tak źle.
Może wierzyła,że jej szczęście powróci? No te , które za chwilę straci?
Szczerze, to ona już w nic nie wierzyła. Ten wyjazd ją niszczył i jej uczucia. No bo jak tak żyć bez rodziny? Bez przyjaciół? Oni to jej życie! Więc życie zostawia w Buenos Aires...
Przykre, prawda?
Jej bliscy też cierpią..
Rodzice,brat, chłopak, przyjaciele...
Boże, ile ona musi tu zostawić..
Jedynym dobrym powodem jest to,że wkońcu nie będzie musiała oglądać Maxiego!
Ale czy ona na prawdę tak go nienawidzi?
Oszukuję się.
Stoi na peronie,z Leonem. Patrzy na pociągi, to jeden z nich rozłączy ją z wszystkim..
Zaczęła płakać.
-Cami.. będzie dobrze. - pocieszał siostrę. Ale sam nie wierzył w szczęście. Nie widział w tej sytuacji chociaż jednej pozytywnej cechy.
Nie ma.
-Nie będzie, Leon. Rozumiesz? Zostawiam tu was, rodzinę, przyjaciół... Nic już nie ma sensu!- nie mogła się uspokoić.
Zniszczona psychicznie.
Nie ma już siły. Z resztą, może już umrzeć. Nie chcę wyjeżdżać, nie chce być sama. Niczego nie chce!
Mogę umrzeć?
Zobaczyła sylwetkę swojego chłopaka. Zbliżał się do niej. Już widziała każdą z rys jego twarzy.
Bez słowa ją przytulił. Sam ledwo wytrzymywał. Też sobie nie radził. Straci dziewczynę, swoją kochaną Camilę!
Dlaczego? Dlaczego oni?!
-Cami... Słońce.. Poradzisz sobie. Będę do Ciebie dzwonił. Codziennie. Parę razy dziennie. No przecież nie długo wrócisz. Przestań, nie płacz.-wytarł jej łzy i wrócił do wcześniejszego monologu.- Będę przy tobie, może nie fizycznie, ale psychicznie, rozumiesz? Nie załamuj się, to nic nie da. Uśmiechnij się, skorzystaj z tych ostatnich chwil. Bądź radosna, chociaż.. chociaż udawaj. Dla mnie. Mi też jest trudno. Kocham Cię, Camila Kocham Cię.
-Federico..-szepnęła powstrzymując łzy.- Ja też Cię kocham, ale nie potrafię być teraz chociaż trochę szczęśliwa. Sam rozumiesz. Ale jeżeli prosisz, postaram się udawać. Dla Ciebie.-mocno go przytuliła.
Dlaczego musi wyjechać teraz, gdy już jej życie się ułożyło? Gdy znalazła chłopaka, który kocha tylko ją i nie zdradzi jej tak jak... Maxi...
Dlaczego to imię wywołuje w niej tyle emocji?
Nienawiść, złość, tęsknota..
Dlaczego to wszystko idzie w parze? Nienawidzi go, a w głębi duszy chce do niego podejść, przytulić, usłyszeć jego szept w uchu...
Nie jest jej obojętny.
Jednak nie.
Ale to nie jest teraz ważne. Chyba. I tak ich traci! I tak tu jej nie będzie!
Pustka.
Leon poszedł coś załatwić, a Federico nagle zniknął. Camila została sama..
Ale tylko przez chwilę, zaraz podszedł do niej chłopak w czapce.
Maxi
-Cami..-zaczął cicho, jakby nie pewny swoich ruchów. Cierpiał, niesamowicie bardzo cierpiał. Tęsknił za dziewczyną, brakowało mu jej. Chciał znowu ją mieć przy sobie. Ale  to on wybrał Natalię. Czy to był błąd? Czy żałuje swojej decyzji? Z resztą, i tak jest za późno.
Chyba każdy wie, że Camila ma trudny charakter. I nawet jakby bardzo chciała, łatwo chłopakowi nie wybaczy.
-Jaka Cami?! Kto Cię tu zapraszał!? Żegnaj! - w głębi duszy nadal go .. kochała? Ale na zewnątrz pokazywała jaki czuje do niego żal.
-Chcę się pogodzić! No błagam Cię... - nie miał już siły.
-Idź! - odszedł zrezygnowany.Miał cichą nadzieje ,że się uda. Ale jednak, nie..
Camila  żegnała się z wszystkimi. Potoki łez spływały po jej chłodnych policzkach. Ciągle czuła wzrok Maxiego na sobie. Przeszkadzało jej to, a na pewno trochę ją to raniło. Przecież ona tylko się zgrywała... Ciągle czuła coś do chłopaka..  coś, coś silnego. Ale co?! Ma pokazać ,że jest słaba? Po tym jak ją tak potwornie zranił? Myśli już o nim chyba drugi raz dzisiaj...Ach! To źle!
Camila no przestań już...
Niech on zejdzie mi z oczu..
-Cami, w porządku? - potrząsnął nią Federico.Popatrzyła na niego. Machnęła delikatnie głową i się w niego wtuliła. Teraz zrozumiała, zrozumiała co się dzieje. Zobaczyła niebieski pociąg...-To twój..-szepnął do jej ucha.
-Wiem Fede..-ostatecznie się z wszystkimi pożegnała. Wzięła walizkę i wsiadła..
Już jej nie ma...

Ta.. Rozdział nie jest zbytnio ciekawy.. Raz go napisałam, na prawdę mi się spodobał.. I BUM! Wysiadł prąd co równoznaczne jest  z tym,że straciłam internet. Nie zdążyłam zapisać, a kiedy ja zapisuję?.. I straciłam to, co napisałam, więc wzięłam się do tego od początku.
Ale teraz przechodzę do Weroniki.
Tak wiem,że akcja,żebyś została na blogsferze odbyła się jakiś czas temu. Ty już oficjalnie wróciłaś, a na twoim blogu pojawił się cudowny, jak zawsze rozdział. Spóźniłam się, jak zawsze. Przepraszam. Pod moimi postami zawsze jest twój rozdział, wiem,że wszystko czytasz. Nawet wymieniłaś mnie w tej swoje cudownej notce pożegnalnej. Łezka w oku się zakręciła. A ja nawet nie skomentowałam tego posta! Wiem, nie nadaję się, jestem do d*py... Przepraszam.. a ty nadal to czytasz. Dziękuje.
Kocham Cię <3

Rozdział na pewno się pojawi. Nie wiem kiedy, jednak pomysł już jest. Obiecuję ,że teraz rozdziały będą pojawiać się systematycznie. No na pewno w wakacje, kiedy mam czas, od września... nie wiem..
Wiecie, gimbaza ;3
Dobra, do zobaczenia ;D

niedziela, 18 maja 2014

One Shot Część 2

Hej
Postanowiłam napisać 2 część twgo jakże marnego One Shot'a.
I to zasługa Justynki <3 Której komentarz wiele mi dał. Dziękuje!
Nie będę przedłużać, miłego czytania ^-^
Wprowadzenie:
Gdy na pierwszy rzut oko, już wszystko zostało zniszczone. Czy uda im się to naprawić? Czy będą chcieli? Uda im się zapomnieć?
Jednak, jednej osobie będzie bardzo trudno. Zniszczona psychicznie zajdzie na złą stronę.
Parring: Fande.
Kobieta, z reguły silna , poddała się. Nie była w stanie dalej walczyć. Popadła w depresje. Zdrada mężczyzny zniszczyła ją i jej uczucia. Przez jej myśli przebiegało to,żeby ze sobą skończyć. Ale czy to nie byłaby ucieczka? Jednak jeden ruch nożem i jej życie stałoby się piękniejsze. Dlaczego? Bo jej życia by już nie było. A czy to nie dałoby sadysfakcji Facundowi? Że tak potwornie ją zranił?  Ona tak uważa, jednak on bardzo się martwi. I też blisko był załamania, bo jest potwornie zakochany w tej kobiecie.
Przechodzi obok sklepu, weszła do środka, wzięła wszystkie potrzebne artykuły i stanęła przy kasie. Spojrzała na półke z butelkami,które zawsze omijała jak ognia. Teraz, nie myślała.
-Poproszę jeszcze 2 butelki wódki. - powiedziała pewna tego co robi.
-Jakie?
-1 litrowe, byle mocne.
-Dobrze. - Candelaria zapłaciła za zakupy i poszła do domu.
Usiadła na kanapie, przed nią stały butelki, które robiły z nią coś niewyobrażalnie złego. Była tak zdesperowana,że bez zawahania zaczęła wypijać zawartość jednej z butelek. Swoje smutki zatopi w właśnie w alkoholu. W końcu straci przytomność i nie będzie jej tak źle. To było jej teraźniejsze marzenie. Jak już pewnie wiadomo alkochol działał bardzo źle na Candelarię. Ale teraz nie myślała, piła bez umiaru.
Już na wpół nieprzytomna zaczęła pić z drugiej butelki. Była z siebie zadowolona, nawet bardzo,choć nie powinna. Wstała, przewracając się robiła straszny bałagan w swoim zadbanym domu. Nie doszła na górę, straciła przytomność na jednym z schodków.
***
Smutek zawładnął nim i jego ciałem. Nie myślał o sobie i o swoich problemach tylko o Candelarii. Stracił ją,kobietę swego życia.
Mam się poddać? - zadawał sobie te pytanie. Nie! Będzie o nią walczyć. O swoją miłość,tylko ona się dla niego liczy. Nie chce żadnej innej!
Przeszedł obok domu ukochanej. Drzwi były uchylone, przestraszył się. Wszedł do jej domu i zamknął drzwi. Zaczął się rozglądać, wszędzie był okropny bałagan, jakieś pobojowisko! A jeśli ktoś się wkradł... O boże! A jeśli zrobił coś Cande!? Spojrzał na schody, leżała na nich nieprzytomna rudowłosa. Podbiegł, położył ją na swoich kolanach.
-Candelaria! Kochanie!- krzyknął płaczliwym głosem.
Po chwili wyczuł od niej alkochol... Piła? Przestraszył się. Wiedział jak alkochol działa na tą kobietę. Już po 1 drinku miała dość... Ciekawe ile teraz wypiła?... Ale aż do nieprzytomności! Więc pewnie nie mało...
Jej ciało było czerwone i bardzo ciężko oddychała. Czuł się winny. Bo przecież przez niego ona jest w takim stanie! Pragnął jej pomóc.. musiał. Wziął kobietę na ręcę. Usiadł z nią na rozłożonej kanapie. Popatrzył na stolik. Leżały na nim dwie butelki! I to jeszcze tej najmocniejszej wódki..
-Cande. Coś ty ze sobą zrobiła?! - jej oddech robił się coraz cięższy. Wyglądało to co najmniej okropnie... Otworzył okno i mocno przytulił kobietę.
-Będzie dobrze.. wytrzymasz to. - tak bardzo się bał, bo ostatnim piciu alkocholu przez Cande nie była w stanie normalnie funkcjonować przez tydzień, a wtedy wypiła tylko 2 drinki!
Mijały godziny. Kobieta robiła się coraz bardziej czerwona. Co jakiś czas po jej policzkach spływały łzy. Jakby chciała przestać "spać", a nie mogła. Nie mógł na to patrzeć, ale musiał,chciał być przy niej. Poszedł do łazienki.
Nadal pijana kobieta obudziła się. Walnęła ręką w butelkę, która spadła na podłogę i potłukła się. Candelaria przez przypadek stanęła na rozbite szkło. Zaczęła krzyczeć, nadal nie panowała nad sobą, nadal w jej żyłach krążył alkochol, który sterował kobietą, jak i każdą inną osobą,który go wypiła.
Mężczyzna wybiegł z łazienki. Szybko podszedł do kobiety.
-Candelaria!
Ona zaczęła mamrotać coś pod nosem. Z jej stóp sączyła się krew, a kawałki szkła rozcinały skórę.
-Pójdź spać. Spokojnie... ci pomogę...- położył jej głowę na oparciu kanapy i zaczął opatrywać ranę.

piątek, 25 kwietnia 2014

One Shot

Hej

Ostatnio do głowy wpadł mi pomysł na One Shot'a. Więc postanowiłam wam go przedstawić. Może wam się nie spodobać, rozumiem. Każdy ma prawo do własnego zdania. Teoretycznie, mi trochę też się nie podoba. Nie posiada żadnego morału i porządnego zakończenia, które jest bardzo ważny, przynajmniej ja tak uważam, ale myślę, że parę osób się ze mną zgodzi :)
Przez ten dość długi czas nieobecności, można powiedzieć... zmieniłam się. Mój charakter, podejście do świata jest po prostu inne, nie wiem , czy lepsze , ale nie wiem  też,czy zauważycie to w moich opowiadaniach. Proponuję,żebyście swoją opinię zamieścili w komentarzu :)

Wprowadzenie:
Candelaria Molfese i Facundo Gambande. Najlepsi przyjaciele, a może i coś więcej?  Najważniejsi dla siebie, na pierwszy rzut oka zakochani. Ale czy jedno wydarzenie może zepsuć tak wspaniałe uczucie? Oczywiście ,że może. Jednak? Niestety.. Bo potem trudno to odkręcić, a każde staranie często kończy się bolesną porażką dla obydwu osób. Jest trudno, jak każdemu wiadomo .. życie to nie bajka, więc łatwo nie będzie. A może lepiej zapomnieć i posłuchać głosu innych osób, które mają prawdę? Niestety, nie jesteśmy wstanie uwierzyć..
Parring: Fande.

  • MIŁEGO CZYTANIA :)


"Czy są razem?" - to pytanie zadają ich przyjaciele, rodzina, fani. Z resztą oni też sobie je zadają. Dziewczyna, właściwie już kobieta, jest pewna swoich uczuć żywionych do mężczyzny, najważniejszego w jej życiu. Z każdym dniem widać u nich coraz więcej bliskości i namiętności, ale żadno z  nich nie odważyła się wspomnieć o związku. Czy nie są gotowi? Nie chcą popsuć niesamowitej przyjaźni? Podobna sytuacja jak w serialu.-Piękna przyjaźń Camilli i Maxiego, ale czy miłość pomiędzy nimi też byłaby piękna? Tego się nie dowiedzieli , ponieważ po pocałunku zrezygnowali z przybliżenia do siebie.
Tak samo działa Cande. Podąża za losami odgrywanej przez nią bohaterki. Choć na tym ucierpiała ona, jak i on, który pożąda jej. Stara być jak najbliżej. Jednak ktoś musi   przeszkodzić..
Reżyser! Reżyser serialu, w którym grają! Ale dlaczego!? Odpowiedzieć z pozoru trudna, a tak naprawdę bardzo prosta: Chce ,żeby Cande była z Samuką, a Facu z Albą, bo tak mu wygodniej. Nie będzie problemów z pocałunkami w serialu. I to właśnie z powodu serialu ma rozpaść się PRZYSZŁA (bo oni wierzą w swoją miłość), piękna miłość!
2 sezon, za nimi już 2 pocałunki Naxi, w pewnym sensie i Alby i Facu..
Cande starała się, znosiła , ale gdy dowiedziała się o 3.. było jej trudno, jednak nie okazywała tego przyjacielowi. Nie chciała ,żeby robił jakiś problemów, niestety on był do tego zdolny. Walczył o swoje , z resztą Cande też.
Nadszedł czas na scenę, tak drugą dla nich obu. Dziewczyna została zmuszona. Usiadła na krześle i patrzyła na tą scenę...
Zaczęło się.
Idealnie wymawiane zdania romantycznego tekstu. Już po krótkiej chwili miała dosyć, chciała wstać i sobie pójść, ale nikt jej nie pozwolił. Więc patrzyła.
Ona podeszła do niego. Objęła go, a on ją. Czarnowłosa po chwili wpiła się w usta chłopaka w czapce. Niesamowicie namiętny i pełny uczuć pocałunek.
Kobieta nie wytrzymała, wstała, szurając krzesłem i wyszła z planu filmowego. Była wściekła na zewnątrz, a w środku zniszczona.
-Nie będę płakać, nie tym razem! - syknęła , zaciskając zęby. Opanował ją gniew, niesamowity gniew.
Czy to możliwe,że w czasie krótszym niż 5 minut można tak bardzo znienawidzić swojego najlepszego przyjaciela? I to jeszcze takiego, w którym było się zakochanym? Jak widać, można.
On jej nie kocha, to ona też się odkocha! Ha, nie będzie gorsza ;P
Darzyła nienawiścią dwie osoby-Facunda i Albę, która też miała w tym udział.
***
-Cięcie! Super, gratuluję!
Mężczyzna zszedł z planu i popatrzył na miejsce , gdzie wcześniej siedział jej obiekt westchnień -Cande <3
Jednak jej tam nie było. Spytał reżysera, gdzie poszła, on jej nie odpowiedział. Więc zwrócił się do Ruggera, który z obrzydzeniem patrzył na niego.
-Widziałeś Candelarię? -spytał.
-Teraz sobie o niej przypomniałeś!? Wykorzystałeś ją! Zrobiłeś jej nadzieję! Agh! -zdenerwowany Rugg zgrzytał zębami. Nie mógł patrzeć na osobę , która tak zraniła jego przyjaciółkę!
-Musiałem, taki scenariusz!-był zdziwiony zachowaniem kolegi z planu.
-Nie rozumiesz,że to nie był udawany pocałunek!? A w dodatku namiętny! Cholera! -był wściekły, bardzo.
-Żartujesz?!
-Nie żartowałbym w takiej sprawie... -.-
Zdziwił się, zmartwił,że mógł tak bardzo zranić swoją przyjaciółkę. Bał się,że dziewczyna zrobi sobie coś złego.
-Gdzie poszła?..-zmienił temat, spytał przejęty.
-Wyszła tymi drzwiami...-wskazał wyjście. 
Brązowooki mężczyzna wybiegł z planu i rozglądał się, szukając kobiety swojego życia. Przejął się. Po kilku chwilach zaczął biec. Chciał ją zobaczyć, był świadomy tego, że rudowłosa jest wstanie zrobić sobie krzywdę.
W końcu zobaczył lśniące w słońcu, rude włosy. Siedziała na ławce. Chwilę się zawahał, ale wygrało serce i pożądanie tej jednej, kruchej osoby <3
Podszedł i usiadł obok niej, na ławce.
Odwróciła głowę. W jej oczach ujrzał gniew i nienawiść, jego uwagę przyciągnęły też zaciśnięte pięści i zęby.
-Wynoś się! Idź do Alby!! -krzyknęła. Niby zła, ale w jej tonie było słychać przeszywający ból.
-Ale nic mnie z nią nie łączy!
-Jesteś zakłamanym, parszywym gnojkiem!! - krzyknęła, jeszcze głośniej. Mężczyzna zdziwił się, jednak nigdy nie widział jej w takim stanie. Zawsze starała się opanowywać swój gniew, ale i smutek... Było po niej widać ,że cierpi, a on razem z nią. Dlaczego? Wiedział,że to on doprowadził ją do takiego stanu.
-Przepraszam Cię, nie chciałem,żeby to tak wyszło..
-Myślisz,że masz wszystkie laski tak od tak?! Mylisz się! Wybierz sobie jedną , a od reszty się odwal! Kochasz Albę!? Super! To idź do niej! Myślałam,że nas coś łączy.. A jednak?! Nic! To twoja wina! Jesteś świnią! Wiesz?! - wyciągnął rękę w jej stronę.-Nie dotykaj mnie! Dlaczego akurat ja?! Co ja Ci takiego zrobiłam, że musiałeś tak zranić akurat mnie!? Zawsze byłam Ci wierna! Ah! Zrobiłeś mi nadzieje..! Myślałam,że kiedyś będziemy razem! Ale nie! Ty nie kochasz mnie.. ja też się odkocham! Nie dzwoń do mnie, nie wysyłaj SMS'ów! Nie ma nas! To twoja wina! Tylko i wyłącznie! Świnio! - wstała z ławki, już chciała go uderzyć, ale on ją powstrzymał. Złapał jej dłoń i pociągnął w swoją stronę. Kobieta znowu siedziała na ławce.
-Miałeś mnie nie dotykać!
-Kocham Cię! Tylko Ciebie! Zrozum to!
-Nie zamierzam! -mężczyzna, po słowach kobiety pocałował ją. Dziwne.. próbowała się wyrwać, ale pocałunek oddała. Po chwili zorientowała się co robi. Skończyła pocałunek, wyrwała się i odeszła.
-Zaczekaj! -krzyknął błagalnie. Zrozumiał co się teraz dzieję. Traci ją..


I tak to wygląda.
Podoba się? 
Mam nawet pomysł na kolejną część. Jednak czy wy chcecie? ;)
Czekam na odpowiedzi :)


środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział XVIII

Hej.
Już na wstępie mówię,że rozdział jest kiepski i mi też się nie podoba.
A więc.. życzę czytania... bo nie wiem, czy ono będzie miłe ;P

Camilla
-Jest ok.-powiedziałam do uspokajającego mnie Marco.
Po chwili obudził się Leon.
-Cześć.-powiedział i uśmiechnął się do mnie.
-Cześć :) -tak nagle humor mi wrócił.
Rozmawialiśmy długo i tak minęło parę dni (Tak, nie mam pomysłów, przepraszam ;/ )
Stan Leona i Maxiego poprawił się. Można powiedzieć,że byli już w świetnym stanie. Leon wyszedł, a po 4 dniach ze szpitala wyszedł Maxi.
Niestety, to było równoznaczne z tym,że za 2 dni wyjeżdżam. Ach..
Właśnie jestem w domu i pakuję się.
-Nic się nie da zrobić,żebyś jednak została? -spytał smutny Leon.
-Niestety, nie..muszę.-wstałam i stanęłam przed nim.
-Ja sobie bez Ciebie nie poradzę!-prawie krzyknął.
-Ja też, bez Ciebie. Nie chcę, ale muszę! -przytuliłam się do niego.
-Poradzisz Sobie sama?
-Muszę.-kontynuowałam pakowanie. Po 20 minutach skończyłam. Jutro cały dzień będę się żegnać... Dlaczego?! Dlaczego ja?!
W domu tego dnia było ponuro, smutno. Nikt nie mógł pogodzić się z moim wyjazdem. Ja z resztą też. Rodzice mówią,że to tylko 2 lata.
Tak, może dla nich. Dla mnie najważniejsze 2 lata życia!  Wrócę dopiero jak będę miała 18 lat, ale o tym to już każdy wie...
20 - to dlaczego jestem zmęczona?! Ach!
Umyłam się i ubrałam w piżamę.
-Dobranoc.-krzyknęłam i położyłam się do łóżka. Szybko zasnęłam. Jednak pragnęłam się obudzić, bo śnił mi się ... Maxi!? Najgorszy możliwy sen! Ba! To był koszmar!
Do czasu.. Ale to nie moja wina,że nadal go kocham!
Ach!
Obudziłam się o 7. Szybko się ubrałam i przygotowałam. Dzisiaj w końcu mój ostatni dzień w Studiu.
O 7.15 byłam już na dole. Moi rodzice spali, tylko przy stole,ze śniadaniem czekał Leon i Fede? Tak, Fede <33
-Fede?Co tu robisz?
-Miłe powitanie ;D Słonko <3 A no zrobiliśmy z Leonem , dla Ciebie śniadanie. Na pożegnanie..
-Dziękuje :) Kocham was <3 -przytuliłam się do nich.
-Jedz Camilciu ^^ :* -powiedział Leon.
-Hah, Camilciu? ;D
-Tak i nic nie mów, tylko jedz ;D -teraz usłyszałam Federico.
-Okej ;D -zaczęłam jeść.
-Kto robił?-dodałam.
-Ja najbardziej ! ^^ -odrzekł dumnie Federico.
-Niedobre ;P -powiedziałam.Oczywiście skłamałam.
-Jak to? ;c -odrzekł smutnie.
-Żartuję, pyszne.-ten tylko się szeroko uśmiechnął.
Po posprzątaniu poszliśmy do Studia. To były najgorsze i najsmutniejsze zajęcia.
2 godziny potrzebowałam na pożegnanie się z nauczycielami.
Francesca, Violetta,Marco i Maxi.., z resztą też Naty powiedzieli ,że nie potrafią tak normalnie się pożegnać i ,że spędzą ze mną cały dzień. Okej ;P
Na początku poszliśmy do Wesołego Miasteczka. Pomimo smutnej sytuacji bawiliśmy się świetnie. Cały telefon miałam wspólnych zdjęciach ;D
Jednak radość skończyła się z godziną 18, kiedy wszyscy musieli już iść. Fede do mnie podszedł.
-Ten ostatni raz.-namiętnie mnie pocałował.
-Obiecuję Ci,że jak wrócisz będę taki i sam i tak samo będę Cię kochać.
-Wierzę Ci -uśmiechnęłam się.-Pa.-powiedziałam i wróciłam z Leonem do domu.

Jak mówiłam, Nudny i Krótki ;/
A teraz pytania:
1.Camila wyjedzie?
2.Czy Camilę i Maxiego coś jeszcze łączy?

czwartek, 27 marca 2014

A jednak.

Hej.
Przeczytałam komentarze pod ostatnim postem, były 3 ( to na prawdę dużo!)
Wywnioskowałam z nich,że ta, obecna historia wam się podoba. Więc postanowiłam ją kontynuować.
Od razu mówię,że rozdziały mogą pokazywać się rzadziej.
Dużo się u mnie dzieję:
-Test Szóstoklasisty
-6.03 biegnę maraton (5 km)
-Ciągle jakiś zawody ( trenuję " zawodowo" pływanie.)
W tym tygodniu na pewno się nie pojawi, za tydzień może,ale pewna nie jestem.
Dziękuje za te miłe, motywujące komentarze.
Obiecuję,że tym razem was nie zawiodę.

sobota, 22 marca 2014

To trudne... Przepraszam.

Hej..
Tak jak tytuł mówi notka będzie Dla mnie dość skąplikowa. Czytałam ostatnio moje rozdziały. Zrobiły się nudne i przeciętne. Chciałam, pragnęłam aby mój blog był wyjątkowy. Niestety, nie udało się.
Albo usunę bloga, albo zacznę nową historię. Nie wiem. Macie jakieś propozycję? Czy jednak wolicie abym kontynuowała tamtą historię?
Ja nie wiem. Jestem w kropce. Bardzo proszę was o pomoc.
Dziękuję wszystkim , którzy czytali mojego bloga. Żegnam się, bo być może jest to ostatni post na moim blogu. Niestety...
Więc pa <33 Kocham was!

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział XVII Jednak nie po mojej myśli.

Hej <33
Tak, rozdział jest. Wiem , spóźniłam się z nim,ale mam nadzieję,że teraz też go przeczytacie i może wam się spodoba :)
Od razu powiem,że rozdział piszę na telefonie ( 1 raz) , więc przepraszam za błędy, bo może być ich niestety dużo.
Ale już przechodzę do rozdziału. Miłego czytania :**

Camilla
Odwróciłam się w jego stronę.
-Wybudziłeś się.- powiedziałam spokojnie, jednak w głębi duszy skakałam z radości.
-Wybudziłem? O co tu chodzi? Jestem w szpitalu?! Co tu robię?! Co ty tu robisz?! Co tu robi Leon?! - wskazał palcem na śpiącego Leona.
-Ty i Leon mieliście wypadek. I uspokój się...
-Jesteś zła? - spytał,ale ja nie odpowiedziałam. Po chwili znowu zaczął mówić:
- Camilla, wiem,że nie chcesz mnie znać,ale mi nadal na tobie zależy. Wiem,że nigdy nie będziemy przyjaciółmi, ale może chociaż dobrymi znajomymi?- złapał mój policzek.
Nagle do sali wbiegła Naty, a za nią Federico, Francesca, Marco i Violetta.
-Co tu się dzieję?! - krzyknęła pytająco Naty. Szybko zrzuciłam jego dłoń i się odwróciłam.
-Maxi się wybudził.- wstałam z krzesła i podeszłam do Federico.
-Uff! Naszczęście! - krzyknęła uradowana Fran. Ona nigdy nie kryła swoich emocji.
Do sali wszedł Lekarz.
-Tłoczno tu.- powiedział i podszedł do Maxiego. - Kiedy się obudziłeś?
-5 minut temu? Około.
-Jak się czujesz?
-Trochę boli mnie noga i głowa,a tak to dobrze.
-Mhm- lekarz to notował- Wszystko pamiętasz?
-Tak,tak. Wszystko.-spojrzał się na mnie,a ja odwróciłam wzrok.
-No dobrze,to na razie tyle z mojej strony. To,że głowa pana boli jest rzeczą naturalną, a pana noga jest zraniona. - lekarz wyszedł.
Nastała niezręczna cisza, przerwała ją Naty,która żegnała się z Maxim, a potem wyszła.
-Przepraszam- zaczął cicho Maxi- byłem głupi. Wiem,że strasznie Cię zraniłem i Cię to zabolało. Ona mnie pocałowała,a ja to oddałem, bo zauroczyła mnie. Poczułem coś do niej i nadal czuję. Ale mam wyrzuty sumienia,że Cię tak potraktowałem. Przepraszam Cię Camilla i Was, za to wszystko.
-Eee Maxi.. - powiedziała Fran.
-Ja wiem... - odpowiedział.
-Jednak My Ci wybaczymy..- ciągnęła dalej Francesca.
-Wy? Czyli?- Maxi złapał trochę nadziei
-No ja, Violetta, Marco. Tylko nie wiem co z Cami i Federico... - Fran spojrzała na nas pytająco.
-Ja też wybaczę.- powiedział Fede.
Wszyscy popatrzyli na mnie.
Byłam zakłopotana. Nawet jakbym chciała , pragnęłabym mu wybaczyć nie potrafiłabym. Czyli ta zdrada mnie aż tak zabolała? Niezdawałam sobie sprawy z tego,że tak bardzo mi zależało. " Zależało" , teraz już nie zależy? Tak bardzo mnie skrzywdził... Może i zależy ,ale to bardzo mało. Nie więcej... Chyba trochę chcę zgody,ale nie potrafię powiedzieć " Tak, wybaczam Ci Maxi"
Zdrada boli...
-Camilla? - spytał z nadzieją w głosie Maxi.
-Przepraszam, nie potrafię.- przytuliłam się do mojego chłopaka.

Maxi
Na sympatii Camilli zależało mi najbardziej. Ale czego miałem się spodziewać?... Zdradziłem ją.
Kocham Naty,ale gdzieś w moim sercu siedzi jeszcze Camilla. Nadal ją kocham? Na pewno wiem,że ją potrzebuję i chcę obok. Chcę ją za przyjaciółkę,ale ona nie chcę mi zaufać, rozumiem.
-Okej... Będę męczyć się,gdy  będę Cię widzieć,a nie będę mógł się do Ciebie odezwać, czy podejść.
-Nie będziesz, za niecałe 2 tygodnie wyjeżdżam... - odpowiedziała obojętnie.
-Będę tęsknić...
-Okej- powiedziała i usiadła na krześle, obok łóżka Leona.Myślałem, miałem nadzieję,że też powie te dwa słowa " Będę tęsknić"
Położyłem głowę na poduszkę i patrzyłem na zapatrzoną w twarz Leona, Camillę.
-Kiedy będzie mógł wyjść?- spytał Marco.
-Lekarz mówił,że za parę dni. Tak około 4. On jakoś przed moim wyjazdem. -wskazała na mnie palcem.
-Będę mógł chodzić do Studia? - spytałem rudowłosej.
-Nie wiem, nie obchodziło mnie specjalnie co lekarz mówił o tobie.- zacisnęła dłonie. Cierpiała, nie potrafiła sobie poradzić.
-Ale wiedziałaś, kiedy wychodzę... - odpowiedziałem.
-Może wy przestańcie ze sobą rozmawiać? - powiedział Marco i podszedł do Camilli. Zaczął ją uspokajać.

Mam nadzieję,że się spodobało :)
I jeszcze raz przepraszam za błędy. ;)

sobota, 15 marca 2014

Czy istnieje Fande?

Hej <3
Na sam początek, zanim przejdę do domu, chcę was serdecznie i bardzo przeprosić, za to,że ponownie się na mnie zawiedliście. Tak, rozdział powinien być już zdecydowanie wcześniej, powinien już tu być. Ale nie mogę się zabrać do jego napisania. Postaram się to zrobić jutro.
Ale dzisiaj przychodzę z dowodami/ zdjęciami Fande <3
A więc zaczynajmy ;3








Takie zdjęcie dodała Candelaria i Facundo, to ich splecione ręce <33

 Tweet mówi sam za siebie ;))

 Sesja ;D (Violetta)

Z odcinka Violetty ;3

 Aww *.*

Cudni, możemy też zobaczyć charakterystyczne dla Facunda, objęcie Cande w talii.



Całusek *.* <33

 Cudowne zdjęcia ,33

Kolejne objęcie ;3

 Z odcinków Violetty

Kolejny całusek <33

I kolejny ;D

Śliczne zdjęcie <3 Tutaj tak samo Facu obejmują Candelarię w talii.

 Urocze <3 Na zdjęciu 4, Facundo położył dłoń na szyi Cande <3 Na zdjęciu 5, zbliżyli się do siebie <3

 Z odcinka Violetty.

Pocałunek?

Uciekanie przed paparazzi ;D

 Oczywiście przy robieniu zdjęć aktorów, Fande musiało być obok siebie <33 Facu trzyma dłoń Cande  *-*

 Te zdjęcie już było, teraz jest z bliska ;D Patrzą sobie w oczy <3

 Nosz piękne ;3 <3

 Aww *.* W You-Mix Show ;3

Całusy ^^

Kawałem Argentyńskiej gazety ^^

Jorge i Ruggero, ale nas bardziej obchodzi Fande z tyłu ^^

 Z odcinka.

Z odcinka.

En Vivo-urodziny Cande <33 Facu 2 razy pocałował ją w policzek. Na zdjęciu 4. Możemy zobaczyć,że ją trzyma. Tyle czułości <33

 Cande siedzi, a Facu coś tam jej robi ;D Uspokaja? Pomaga w przygotowaniu do odcinka? Nie wiem, ale też cudnie <3

 Kolejny całusek na En Vivo ;3

 Z odcinka.

Z odcinka.

Próby do En Vivo

 Śliczne zdjęcie.

 Zdjęcie z filmiku, Cande zapatrzona w Facu <3

 Zdjęcie z filmiku ;3

 Śliczni *.~


 Na zdjęciu, w pełnej okazałości możemy zobaczyć,że Facu obejmuję Cande, tak, jak to przyjaciele NIE robią ;D

I znowu obejmowanie ;D

1. Całusek.
                                                                      2. Ręka Facu na plecach Cande i Cande ściskająca jego policzek. Aww *.*

En Vivo

 Na każdym zdjęciu czerwoną linią wskazany jest wzrok Cande , lub Facu na swoją drugą połówkę ;D

Próby do En Vivo.
Całusek ^^


 Z odcinka.

Z odcinka.

 Cande chciała sobie pójść, lub pogadać, a Facu jej nie pozwolił ;D


Z odcinka ;3

Nowe zdjęcie ;3


Zdjęcia z misiem dla Cande od Facu ^^

 Z filmika z En Vivo

Jak na siebie patrzą *.* <33

Kolaż ;3

Na En Vivo. Facu obejmuję Cande.

I Facu znowu obejmuję Cande ;D

Nowe zdjęcie ;3

Ich wspólny sylwester.

" Cande i Jorge sobie patrzą, a Facundo stoi zazdrosny" - z takim podpisem znalazłam owe zdjęcie.

Wszędzie razem ^^

Śliczna Lodo, a w tle? Całujący się Cande i Facu?


Małe zdjęcie nr. 1 - Cande wzrokiem szuka Facunda.
Małe zdjęcie nr. 3 -Cande i Facu do siebie zbliżeni.


 Na You-Mix show + tweet Facu.

Tweet ;D

Na En Vivo ^^






















Facu trzyma Cande <333


I to na tyle,  Paa <33