piątek, 28 lutego 2014

Rozdział XV Nie płacz, siostrzyczko.

Hej <3
Przychodzę z kolejnym rozdziałem :)
Miłego czytania życzę! ;D

                                                          Camilla

-Leon?! Leon! Słyszysz mnie?! - pod drzewem leżał Leon, przygnieciony motorem! A obok jakiś chłopak... Maxi!
-Leon?! Maxi!? Pomocy! - nikogo nie było obok. Zadzwoniłam szybko po karetkę. Nie byli nieprzytomni.. wszędzie krew.Strasznie się bałam!
Karetka przyjechała po 5 minutach. Wzięli Maxiego i Leona do niej. Ja też pojechałam. Stałam pomiędzy dwoma łóżkami, trzymałam ich za ręce.
-Będzie dobrze.-płakałam.Tak wiem... Maxi, ale też w głębi duszy był dla mnie ważny.
Dojechaliśmy. Lekarze wzięli chłopaków na salę. Ja siedziałam pod nią. Zadzwoniłam do Federico, Marco, Francesci i Violetty. Po 10 minutach byli tu.. z Naty.
-Camilla! -podbiegli do mnie. Federico mnie przytulił.
-Ci..spokojnie.-wytarł moje łzy.-Co się stało?!
-Bo..bo byłam w domu, usłyszałam huk i tam..tam był Leon i Maxi.- łzy leciały mi ciurkiem.
-Nie płacz, będzie dobrze.
-Boję się! Po co ją tu wzięliście ...-szepnęłam patrząc na Naty.
-Sama chciała...-odszepnął.
-Okej..
Nagle wyszedł lekarz.
-I co z nimi?!
-Jak oni się nazywają?!
-Leon Verdas i..
-A pani jak się nazywa? - przerwał mi lekarz.
-Camilla Verdas.
-Pani jest żoną?...
-Nie, siostrą!
-A ten drugi to mąż?-wszyscy się na mnie dziwnie popatrzyli.
-Nie, to znajomy.Maxi Ponte.
-To tak, Leon niedługo się wybudzi , a ten Maxi... jest w śpiączce...
-Aha...
-Możecie wejść.-wbiegłam do sali.
-Leon! - podbiegłam do jego łóżka Miał wszędzie rany, siniaki. Zaczęłam płakać.
-Camilla...Lekarz mówił,że się niedługo wybudzi...-pocieszał mnie Marco.
-Gorzej z Maxim...-dodała Fran...Przy łóżku Maxi'ego siedziała Naty.
-Jest w śpiączce?...-spytałam cicho.
-Tak..
-Przykro mi... Naty...
-Przykro?! To wina twojego głupiego brata!!
-Nie prawda! To nie jego wina! I on nie jest głupi!
-Ta!! Jasne!! -.-
-Naty przestań!! Camilla, spokojnie.-powiedziała Violetta
-Wszyscy jej bronicie, bo to wasza przyjaciółka!-wykrzyczała Naty.
-Mamy powody ,żeby Cię nie lubić!- odpowiedział krzykiem Marco,a ja wtuliłam się w Federico.
-Boże, całowałam się z Maxi'm , gdy on był z Camillą, wielka mi rzecz. Pff..
-Koniec tematu!!-krzyknęłam i Leon się wybudził.
-Leon!- podbiegłam do łóżka, przy okazji się wywróciłam,Naty zaczęła się śmiać , a Marco mnie podniósł.
-Camilla?Co się dzieję ? Gdzie ja jestem? -pytał cicho.
-W szpitalu, miałeś wypadek.-po moim policzku spłynęła łza.
-Nie płacz, siostrzyczko.- otarł moje łzy.


Przepraszam,że taki krótki.Nudny :/
Przepraszam.

czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział XIV I co?!/ Wypadek

Heej <3
Dodaję szybko rozdział, bo mam jako taki pomysł :)
Miłego czytania :**


                                                           Camilla

-Wyjeżdżasz? - spytał mnie Maxi. Wciąż płakałam, byłam przytulona do Marco.
-Nawet jeśli, to co?!-ożywiłam się, denerwował mnie.
-Chciałbym wiedzieć...
-Wyjeżdżam, a teraz sobie idź!- odszedł.
-Camilla, będziemy tęsknić!-powiedzieli chłopaki chórem.Nagle podeszła Fran i Violetta.
-Camilla...?-zaczęła smutno Francesca.
-Tak.. wyjeżdżam.
-Ale jak to?!-obie wykrzyczały. Zobaczyłam zmartwioną minę Violetty.
-Nie bój się Violetta...Leon zostaje.-ona odetchnęła z ulgą, było mi przykro ,że obchodzi ją tylko mój brat.
Chłopaki spiorunowali ją wzrokiem.
-Ja muszę iść.-powiedziała Violetta i sobie poszła.
-Camilla, ale dlaczego?...-spytała załamana Fran.
-Muszę... do Babci... do Europy.
-Będę tęsknić!-krzyknęła i się do mnie przytuliła. Tak samo chłopcy.
-Ja też. Wiecie jak was kocham?- z trudem powstrzymywałam łzy.
-Bardzo...- powiedział przybity Marco, nasza przyjaźń była niesamowita... tak jak ta kiedyś z Maxim...
Zadzwonił dzwonek, wszyscy poszli, został tylko Marco.
-Camilla...-zaczął.
-Ja wiem Marco, będzie Ci ciężko! Mi też, ale trzymaj się...musisz! Zapomnisz...
-Nie zapomnę Cami..nigdy Cię nie zapomnę! Nigdy!Kiedy wracasz?...
-Za dwa lata....
-Obiecuję Ci! Nie zmienię się, dla Ciebie! Kocham Cię! Bardzo! Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie!
-Ja nie chcę was zostawiać.-rozpłakałam się.
-Nie płacz, proszę.-zaszkliły mu się oczy.
-Też Cię kocham, jak przyjaciela.
-Nie utracimy kontaktu?
-Nigdy!
Nagle podszedł do nas Pablo:
-Co się dzieje? Dlaczego nie jesteście na lekcji?
Wyjaśniłam mu wszystko.
-Camillo, będziemy tęsknić.Studio straci naprawdę utalentowaną dziewczynę.
-Też będę tęsknić.
-Pójdziecie na lekcje?
-Tak, tak.- powiedział nadal smutny Marco.
Poszliśmy na lekcję Gregorio. Był tam Maxi i czwórka mniej znanych uczniów. Cała reszta miała lekcje z Angie lub Beto. Maxi patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Było mi szkoda...Szkoda? Tak...brakuje mi go,ale nie! Głupia nie jestem ! Nie wybaczę mu!
Na całych zajęciach przewróciłam się 4 razy, zawsze pomagał mi Marco, aż do momentu. Prawie koniec zajęć, znowu upadłam.Pomógł mi Maxi? Tak, Maxi.
-Coś Cię boli?- spytał zatroskany.
-Nie, nic. Dziękuje za pomoc ;)-postawił mnie i wyszłam z Marco z klasy.
-Camilla?...
-Nie Marco... nic mnie nie łączy z Maxim.-znowu poczułam do Maxi'ego gniew i żal.
-Okej. 
Reszta lekcji minęło szybko, niestety w płaczu i smutku moich przyjaciół... i Maxi'ego...I nauczycieli. W smutku pogrążyło się całe studio, oprócz Naty, nie obchodziła mnie ona. Czyli jestem dla nich ważna? Ach...
Poszłam do domu.Odprowadził mnie Marco z Federico. Weszłam do salonu, zobaczyłam karteczkę :
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I                 Camillo                                                                                                                                  I
I     Jednak wyjeżdżasz za dwa tygodnie, bo my wyjechaliśmy na wyjazd (sprawy służbowe) Wracamy za I   I     tydzień . Niestety pomiędzy nami będzie brak kontaktu, bo jedziemy za granicę  (problem z telefonem)I
I     Powiedz Leonowi, rodzice.                                                                                                                 I ------------------------------------------------------------------------------------------------------------        
Aha, to w sumie nawet lepiej. Mam 2 tygodnie!
Nagle usłyszałam jakiś huk. Wyszłam z telefonem z domu. Dwa motory przy drzewie, krew. Kto to? Znam ich? Tak! Nie! Nie wiem! Biegnę.
-...


Mam nadzieję,że się spodobało :)
Pytania:
1.Marco i Camilla? Coś z tego będzie?
2.Czy Camilla zna osoby, które mają wypadek?
3.Jak tak, to kto to? :) 

środa, 26 lutego 2014

Rozdział XIII- Żartujesz?! /Pocieszaj!...

Heej <3
Przepraszam, rozdziału nie było bardzo długo, ale miałam go napisanego, a okazji ,żeby wstawić, żadnej.
Ale już jestem, wraz z kolejnym, zapewne nudnym rozdziałem.
Miłego czytania ;)

                                                 Camilla

Szłam do domu, smutna, zdziwiona. Dlaczego?! Dlaczego ja?!Muszę?! Przecież nie muszę! Prawda? Nie chcę, to nie muszę.Ale czy mnie zmuszą?... 
Gdy zaczęło się układać! Ach...teraz, kiedy jest cudownie! Ta decyzja wszystko zmieni, zepsuję!
Weszłam do domu. Rodzice siedzieli na kanapie, Leon był jeszcze w studio.
-Muszę?-spytałam przybita.
-Niestety... babcia potrzebuję pomocy, my mamy pracę, ale Leon się nie nadaję.
-Na ile?-zadawałam krótkie pytania, byłam mega smutna.
-Na 2 lata, gdy będziesz miała 18 lat wszystko wróci do normy.
-Nie wróci... przez te dwa lata zmieni się wszystko, nic nie będzie takie samo. Każdy będzie inny, stracę ich.
-Camillo, dla nas też to jest trudne. Zostawić cię samą. Ale musisz! Po prostu musisz!
-Ale nie chcę.-rozpłakałam się.
-Nie płacz, córeczko.
-Leon wie?- teraz liczyli się moi przyjaciele, bliscy, będzie trudno, bardzo trudno.
-Nie.I niech szybko się nie dowie.
-Ile dni mi zostało?-mówiłam smutnym głosem.
-Tydzień, nie więcej i nie mniej.
-Najważniejszy tydzień w moim życiu...
-Najwyraźniej.-odpowiedział tata.
Poszłam do swojego pokoju. Przycisnęłam do piersi zdjęcie moich przyjaciół.
-Ja nie chcę was zostawić!-przejechałam palcem po sfotografowanym Federico.
Jest on dla mnie najważniejszy, jego stracić...cios w serce.
-A ty!-spojrzałam na Maxi'ego na zdjęciu. -Stracenie Ciebie? Hah, to radość dla duszy! I Ciebie Natalio! Wynoście się z mojego życia, nawet teraz!
Moi wrogowie? Mało powiedziane! Nienawidzę ich!
Jestem zazdrosna?...
Pff, nie! Mam wspaniałego chłopaka! Federico! <3 Przyjaciółki, przyjaciela, brata! Bez Maxiego i Naty moje życie jest w 100% lepsze!
Odjechałam myślami od tematu....Ja nie chcę stracić ich! Moje życie bez Fede, Fran,Violi,Marco i Leona nie ma sensu! Ja ich kocham! Oni, oni to moje życie!Dobra! Koniec! Muszę oddalić się od tych myśli, ale przez co?... Muzyka?Tak muzyka!
 Wzięłam do ręki gitarę.Zaczęłam grać i śpiewać piosenkę "Habla si puendes"
Uciekłam chwilowo od wcześniejszego problemu , ale pokazał się nowy... Bo.., bo czy Maxi to całkowicie skończony temat?...Tak!Skończony!Tak!
O godzinie 18 zrobiłam sobie kolację, potem poczytałam książkę i wykonałam wszystkie wieczorne czynności.O godzinie 22 zasnęłam.

                                                   Federico

Martwiłem się, co u Cam.
Wstałem o 6.00, wykonałem wszystkie poranne czynności i poszedłem do studia, czekałem na Camillę.

                                                     Camilla

Wstałam o 6.30, byłam zmęczona i smutna. Poszłam do łazienki, umyłam zęby, uczesałam włosy, zrobiłam trochę mocniejszy, niż zawsze, makijaż:zrobiłam sobie kreski eye-liner'em. Ubrałam się w czarne szorty, białą obcisłą bluzkę na ramiączka i dżinsową kurtkę. Na stopy założyłam czarne trampki. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Wzięłam torebkę i bez śniadania poszłam do studia. Starałam się zamaskować smutek. Zobaczyłam Federa, podbiegł do mnie.
-Cześć Cami, ślicznie wyglądasz :*
-Hej i dziękuje <3 -zarumieniłam się.
-Dlaczego moja księżniczka, jest tak przygnębiona?
-Mówisz o mnie?
-Tak ^^
-Nie jestem smutna, po prostu się nie wyspałam.-musiałam kłamać.
Po 20 minutach studio, było pełne od tańczących i śpiewających, szczęśliwych nastolatków.Szczęśliwych.. tylko ja taka nie jestem. Oczami udało mi się znaleźć mojego brata, Marco, Violę, Fran i jego..Maxi'ego z jego dziewczyną. Oni stracili przyjaciół...za zdradę.. Za coś paskudnego! Byli sami, ale sobie zasłużyli! Zajęcia z Angie, okej. Weszłam do sali z Federico. Usiedliśmy na krzesłach. Lekcja mija mi dość szybko, bo myślałam. Nie słuchałam słów nauczycielki.
-Camilla-nie usłyszałam wołania nauczycielki.
-Camilla!!-teraz obudziłam się od myśli.
-Tak?Tak?!
-Zaśpiewaj nam to, co przed chwilą śpiewała Naty.
Zobaczyłam banana na twarzy Naty.
Pewnie wie,że nie wiem co śpiewała.
-Habla Si Puendes.-szepnął mi Federico, zaraz potem Marco,
Super!Akurat to wczoraj ćwiczyłam!
-Dzięki.-odszepnęłam i zaczęłam śpiewać.
Angie-Brawo! Na prawdę świetnie!
Zobaczyłam grymas na twarzy Naty. I uśmiechniętego Maxi'ego? Wow *o*
Angie-Dobrze, to koniec lekcji :)
Wyszłam z sali z Fede, smutek...smutek ze mną wygrał...
-Camilla, ja widzę ,że coś jest nie tak.-powiedział Fede.
-Musisz wiedzieć,że..-przełknęłam głośno ślinę.
-Że?-spytał zmartwiony.
-Ja wyjeżdżam...-schyliłam głowę.
-Co?! Kiedy?! Gdzie?!
-Spokojnie...- złapałam jego dłoń..-Za tydzień... do babci...
-Camilla...-przytulił mnie,
-Będę tęsknić.-po moim policzku spłynęła łza.

                                        Federico

-Ja też...- też zacząłem płakać.
-Nie płacz..-wytarła moje łzy.
-Nie chcę Cię stracić...
-Wiem, ja ciebie też!
-Leon !-zawołałem.Po chwili Leon do nas podszedł.-Dlaczego nie powiedziałeś mi ,że wyjeżdżacie? ...
-My nie wyjeżdżamy?-zdziwił się.
-Fede... tylko ja wyjeżdżam..
-Wyjeżdżasz?!-krzyknął Leon.
-Ciszej..tak...do Babci...
-Ale czemu?! Ja pojadę!Ty tu zostajesz!
-Ja muszę...-znowu zaczęła płakać.Ja i Leon ją przytuliliśmy.
Nagle przyszedł Marco.
-Camilla? Co się dzieje?! 
-Ona wyjeżdża!-powiedziałem.
-Co?Jak to?-zaszkliły mu się oczy, Camilla i Marco to świetni przyjaciele.
-Tak...-powiedziała cichym głosem Camilla.
-Nie!-krzyknął.Odepchnął mnie i Leona i ją mocno przytulił.
-Muszę...
-Dlaczego?! Ja bez Ciebie nie wytrzymam!
-Wiem...ale musisz się trzymać! Marco musisz!
Nagle podszedł do nas Maxi:
-Wyjeżdżasz?...-spytał płaczącą i przytuloną do Marco Camillę.
-...


Mam nadzieję,że chociaż troszkę się spodobał :)


piątek, 21 lutego 2014

Aaa! :**

Dziękuje!
Mój blog ma już 1000 wyświetleń! <3
Dziękuje wam bardzo! <3

Jutro będzie rozdział ;3
I dziękczynny One Shot ;)
Dziękuje! <3

wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział XII - Na prostej drodze...jednak nie do końca.

                                                      Heej <3

Przepraszam za tak długi czas nieobecności. Pomysły w mojej głowie pękły jak bańka mydlana. Od razu mówię, że może być nudny. Więc was przepraszam.
Ale już nie przynudzam, życzę miłego czytania. ;)

                                                                  Federico

-Cami! Ja Ciebie też! <3- podniosłem ją i zakręciłem się z nią wokół własnej osi.
-To super! <33 - powiedziała i stanęliśmy przed sobą.
-Będziesz moją dziewczyną?
-Tak!Tak!-powiedziała, a ja ją namiętnie pocałowałem.
 Po pocałunku spojrzałem w prawo. Przyglądał nam się Maxi. Stał osłupiały.Patrzył na nas wzrokiem bólu. Czyżby cierpiał? Nie, miał Naty.
-Fede...-Cami też patrzyła na Maxiego.
-Nie przejmuj się nim. Teraz liczymy się my, ja i ty. Kochamy się, jesteśmy razem, na zawsze.
-Tak, już nie będę :)

                                                                  Maxi

Ona też znalazła miłość. A może to i dobrze? Tak będzie lepiej? Ja mam  Naty, ona Federico? Bedziemy daleko, bo ona nie chce się ze mną przyjaźnić... Fede też. Będę cierpiał, ale w końcu, to ja zerwałem. Potrzebuję ją,ale uczucie pomiędzy nami nie wróci.Trudno... mam Naty! Kocham ją! Bardzo.
-Uuu Camilla, widzę,że szybko sobie znalazłaś nowego.
-Nie rób afer! Idź do Naty! Bo to śmieszne!
-Co jest śmieszne?!
-Afery! -.-
-Pff
-No idź już sobie! Nara!
-Narka!-odszedłem od dziewczyny.
Byłem zdenerwowany. Ona zaraz podeszła do Federico. Dzieli nas naprawdę wiele.
Oo idzie Naty ^^
-Hej słonko <3
-Cześć :)) -pocałowała mnie w policzek.
-Jakie masz teraz zajęcia?
-Taniec :) To może pójdę się przebrać? :)
-Tak, idź :) - uśmiechnąłem się, po chwili ona weszła do przebieralni damskiej, a ja do męskiej.
Po 5 minutach byłem już w sali tanecznej. Po chwili weszła Naty i Camilla z Federico. Oni mnie najbardziej interesowali. W głębi duszy kochałem Camillę i bardzo lubiłem Federico, bo się przyjaźniliśmy.
Nagle wszedł do sali Gregorio.
Gregorio- Dzisiaj podzielicie się w pary i będziecie tańczyć. Pamiętając o wyrażaniu emocji, pasujących do piosenki. A więc pary: Diego i Ludmiła, Leon i Violetta, Federico i Naty i Camilla i Maxi.
Camilla- Gregorio, a mogę tańczyć z Federico?
Gregorio-Nie!
Camilla-Pff-burknęła pod nosem i stanęła obok mnie.
Gregorio-Złapcie się za ręce.Jeremiasz , Nuestro Camino .
Camilla-To jakieś żarty! Nie zamierzam z nim tańczyć.-uniosła się , a Fede ją uspokajał.
Gregorio-Nie marudź! Zacznijmy!
Camilla znowu do mnie podeszła.Złapałem jej dłonie.
Gregorio-Teraz musicie je do siebie przycisnąć.-zrobiłem to.
Potem Gregorio pokazywałam na układ pełen namiętności. Camilla czuła się bardzo źle w tym układzie. Ciągle chciała powiększać dystans pomiędzy nami.
Lekcja się skończyła. Cami złapała swojego chłopaka za dłoń i wyszła z sali.
                           

                                                               Camilla

Byłam zła. Nie chciałam z nim tańczyć.
-Nie stresuj się tak :) -powiedział Fede
-Racja-nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałam.
Dzwoniła moja mama, powiedziała mi coś... strasznego!
Smutek...żal... ból.... - to jedyne co teraz czułam.
-Muszę wracać do domu...
-Coś się stało?
-Tak...ale nie przejmuj się... dowiesz się o tym w swoim czasie.
Wyszłam ze studia.

Mam nadzieję,że się spodobało. Jak dobrze pójdzie, next będzie już jutro :))

  

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział X Ciebie! Kocham Ciebie!

Przepraszam, że tak długo mnie nie było. Ale już jestem i kolejny rozdział :)            
                                                           Camilla
-On nie, a kto siedzi w twoim sercu?-spytał mnie.
-Nie mogę powiedzieć Federico, ja już idę paa.
Odeszłam kawałek , a nagle on do mnie podbiegł.
-Kto?-spytał.
-Nie Federico..
-Proszę Cię!
Zebrałam się w sobie.
-No dobrze...
-Camilla! -krzyknął nagle Leon.
-Tak?
-Mam zlać Maxiemu?! Czy co mu zrobić?!
-Nie musisz tego robić.
-Za zranienie mojej siostry, muszę!
-On mnie nie zranił, bo nie czułam do niego czegoś prawdziwego!
-Nie rozumiem Cię.
-To nie on znaczył dla mniej wiele,kto inny..
-Kto?
-Powiem, ale w domu.
-Wracamy?-powiedział Leon.
-Camilla, a nasza rozmowa?!
-Przepraszam Fede, najszybciej to jutro, paa.
                                                   Federico
Jestem zakochany w Camilli, to jest główny powód tego niezbyt trafnego związku z Ludmiłą. Ale czy ona mnie kocha? Nie wiem... może ona  Diego kocha?! Albo Marco?! Albo oszukuje co do uczucia do Maxiego? Może, go nadal bardzo kocha? A nawet jeśli, to będzie gotowa na nowy związek? Nie wiem, pytań dużo, a możliwości na odpowiedź mało. 
                                                        Leon
-Siostra... nie odpowiedziała, uznałem że na razie dam jej spokój. Ale nie rozumiem?! Nie płacze,w sumie jest uśmiechnięta, nie smutna.Może, go  naprawdę nie kochała?!Ona mi musi powiedzieć, musi! Chce wiedzieć! A Maxi i tak dostanie ;D
Za Zdradę!
-Leon... chcesz wiedzieć?
-Tak!
-A więc , jak zobaczyłam ich całujących się, załamałam się. Wybiegłam ze studia, się, ale zaraz koło mnie pojawił się Federico. Momentalnie znikło cierpienie.
-Czyli ty w Fede?
-Można tak powiedzieć.
-A Maxi?!
-Kocham! Ale nie aż tak bardzo.
-Ty to masz skomplikowane.
-Pójdziesz jutro ze mną do Maxiego?Muszę z nim zerwać, a ty mnie opanujesz gdy mi nerwy puszczą.
-Dobrze Cami ^^
-Dziękuje :D
-Camilla, mam pytanie.
-Tak?
-Dlaczego jesteś taka stanowcza?
-Mam pytanie, dlaczego jesteś taki głupi?
-Pierwszy spytałem.
-Moja odpowiedź jest taka sama jak twoja na moje.
-Bo za długo przebywam z Andresem?
-Nie, bo taki się urodziłeś, a ja urodziłam się stanowcza. 
                                                   Maxi
Ten pocałunek był cudowny! Moje serce bije dla Naty! Tylko i wyłącznie dla Naty! Camilla to przeszłość! Ale czy taka daleka?Nie! Cicho bądź ! Naty!
-Kocham Cię!-szepnąłem jej do ucha.
Potem odprowadziłem ją do jej domu.Potem gdy wróciłem do swojego zauważyłem Camillę i jej brata.Jeszcze jestem z Cami. Podeszła do mnie zła i oburzona.
-Zrywam z tobą gnojku!-wykrzyczała mi w twarz.
-Przepraszam, że cierpisz.
-Nie cierpię, bo cię nie kocham!
-To przyjaciele?!
-Powaliło?! Zradziłeś mnie, zero do Ciebie zaufania, zero!
-Cami...
-Dla Ciebie Camilla! Nara!
Było mi smutno, myślałem , że zostaniemy przyjaciółmi. Chyba źle postąpiłem ją zdradzając. Powinienem najpierw zerwać. Powiedziała,że nie kocha, to w kimś się zakochała?! Nie ważne, teraz liczy się Naty! *.* <33
                                                                 Federico
Wszedłem do studia. Zobaczyłem Camillę, szybko do niej podszedłem.
-Możemy teraz porozmawiać?
-Myślę, że tak.-widać było jej zakłopotanie.
-Kogo kochasz?
-Musisz wiedzieć?...
-Chcę!
-Ciebie! Ja kocham Ciebie!- automatycznie schyliła głowę.

wtorek, 4 lutego 2014

Przepraszam!

Przepraszam, ale dzisiaj nie wstawię rozdziału. Postaram się, żeby dodać go jutro, ale to pewniak nie jest ;'c
Nie mam pomysłu...
A wy macie?
Może mnie zainspirujecie? :))
Czekam na komentarze :))

One Shot

Heej !
Teraz taki One Shot. :))
Mam nadzieję,że wam się spodoba! ;D
                         
                                                             Oczami Camilli
Byłam w Studio.Rozmawiałam z Violę i Francescą.Nagle do Violetty podszedł Leon, a do Fran Marco.Oczywiście zostałam sama.
Siedziałam na ławce i czekałam na rozpoczęcie się lekcji i zresztą dołowałam się, że nadal nie mam chłopaka.
-Jestem taka brzydka?-spytałam sama siebie.
Powtarzałam sobie te pytanie, aż do momentu gdy wypowiedziałam je na głos.
-Nie, nie jesteś brzydka.-spojrzałam w górę, ujrzałam Maxiego.
-Hej, usiądź.-powiedziałam.
-Co się dzieję? Dlaczego myślisz, że jesteś brzydka?
-Maxi, tylko ja jestem sama. Viola chodzi z Leonem, Fran z Marco,Ludmi z Fede, Naty z Broadweyem, Lara z Andresem.
Nagle zauważyłam całujących się Viole i Leona.
Z moich oczu po kolei lały się łzy, też tak chciałam!
-Nie płacz.-chłopak mnie przytulił.
Wtedy coś się w moim sercu obudziło.Tak Maxi, ja czuję coś do Maxiego.
-Dziękuje.
                                                    Oczami Maxiego
Camilla się bardzo mocno we mnie wtuliła.Delikatnie płakała, lecz się uśmiechała. Byliśmy bardzo blisko siebie. Czułem jej bicie serca.Było szybkie, czyli Camilla też coś do mnie czuje?
Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje, dziewczyna się odsunęła:
-Pa Maxi.-pocałowała mnie w policzek i poszła.
Dotknąłem tego miejsca i powiedziałem.
-Kocham Cię.
-Hej Maxi.-powiedział Leon.
-Hej
-O czym tak myślisz? O Camilli?
-Skąd wiedziałeś?!
-Bo was widziałem, a po drugie Ciebie słyszałem.
-Yyy
-Nasz raperek się zakochał!
-Leon!
-No sory..
-No dobra, nie ma tematu.Paa
                                         << Na lekcji z Pablo >>
Pablo-Ustaliliśmy z You-Mix , że wy zaśpiewacie w studiu, a oni to nagrają i wstawią na stronkę.
Violetta, Francesca, Ludmiła,Naty, Leon i Marco-wy będziecie w chórku.
Federico, Andres i Broadwey-wy gracie.
A Camila-ty będziesz głównym głosem.
-Brawo!-powiedziałem i złapałem ją w talii
Pablo- Maxi, a ty pomożesz Camilli i jedną piosenkę z nią zaśpiewasz, dobrze?
-Tak.
Spojrzał na mnie Leon i głupio się uśmiechał.
Tak się cieszyłem, że będę pracować z Camillą!
Pablo-Dobrze, kochani to koniec lekcji, a Camilla i Maxi, zostańcie jeszcze na chwilę.
Wszyscy wyszli
Pablo-To lista piosenek, przeczytajcie ją. A już idę.Pa dzieciaki.
Pablo wyszedł, a ja z Camillą oglądałem listę:
1.Esto no puedes terminar
2.Como quieres
3.Algo se endience
4.Te creoy
5.Paso el tiempo
6.Dile que si
7.Algo suena en mi
8.Nuestro Camino z Maxim
-8 piosenek! Maxi, ja nie dam rady!-powiedziała wystraszona
-Ej, przecież ci pomogę.-uśmiechnąłem się.
-Dziękuje, dziękuje, dziękuje-powiedziała i się do mnie przytuliła.
-Eee przepraszam-po chwili dodała i się zarumieniła.
-Mi to nie przeszkadza ;D Ćwiczymy?
-Tak :)) Może Como quieres?
-Ja proponuję Nuestro Camino ^^
Zacząłem grać, wpatrywałem się w jej oczy.Ona starała się unikać mojego wzroku.Gdy skończyłem Camilla próbowała tyłem wyjść z sali, niestety potknęła się. Na szczęście ją złapałem.
                                                  Oczami Camilli
Leżałam chwilę na jego kolanach.Patrzyłam w dół,czułam na sobie jego wzrok. W pewnym momencie podniosłam głowę. Uczucie do niego się powiększyło, przytuliłam się do niego.
-Maxi bo...-to był Marco, przerwał, bo nas zobaczył.
-To ja.. już idę!- wstałam przeszłam pół metra i się wywaliłam.Podniósł mnie Marco. Maxi już się urwał.
-Wszystko ok?
-Tak,tak ,jest super.
Kogo ja oszukuje?! Maxi, on przecież widzi we mnie tylko przyjaciółkę.
-Aaach-głośno westchnęłam.
-Co się dzieje Camilla?-przed przyjściem Marco zdążyłam upaść na ziemię.On kucnął obok mnie,
-Ja nie wiem...-chłopak złapał mnie za rękę.
-Spokojnie, opowiedz mi wszystko po kolei.
Nagle przyszła Fran:
-Co się dzieje?!
Odwróciłam się w drugą stronę, zobaczyłam, że Maxi się nam przygląda. Schowałam twarz w dłoniach. Marco mnie przytulił, jest wspaniałym przyjacielem.
-Wstańmy z tej podłogi.-tym razem usiedliśmy na ławce przed studio.
-No dobrze Cami, o co chodzi?-zapytał spokojnie Marco.
-Marco, ja zacznę!Co z Maxim?!-przerwała mu Fran.
-Bo ja się w nim....
-Zakochałaś?-spytała zatroskana Fran.
-Tak...
-Jak super! Kochacie się!
-On mnie?
-Na pewno!
-Potem pogadamy...pa!-powiedziałam i wstałam z ławki.
                                                                Oczami Maxiego
Dlaczego Marco mnie wyprzedził?
To ja powinienem być teraz przy Camilli! Chwilę im się przyglądałem. Ale co jej się stało? Bezsensownie siedzę na parapecie.
-Maxi...-usłyszałem jej głos
-Siadaj.
Dziewczyna usiadła i patrzyła na swoje paznokcie.Nagle zauważyłem coś niepokojącego.
-Pokaż rękę...-ona nieśmiało podała mi ją.Popatrzyłem na jej delikatną dłoń.Podwinąłem rękaw jej bluzki.Po jej policzkach lały się łzy. Zauważyłem rany po cięciu się.
-Camilla...
-Ja wiem! Nie powinnam! Ale sobie poprostu nie radzę.
-A od czego mnie masz?
-Tylko, że w tym nie możesz mi pomóc...
Poczułem ukucie w sercu.
-Boli Cię?
-Nie... to tylko blizny...
-Camilla...one są świeże...
-Ehh
-Poczekaj tu.-poszedłem po bandaż.Po przyjściu obwiązałem jej rękę.
-Obiecaj mi, że już nigdy tego nie zrobisz.
-Dobrze-schowała głowę w moich ramionach, potem już całą ją obejmowałem.
-Co się z nami dzieje?-cicho spytała.
-Może staliśmy się dla siebie ważniejsi?
-Potrzebuję Cię...
-To powiedz, dlaczego się tniesz?!
-Zakochałam się...
Moje serce pękło na miliony kawałeczków.Ale kocham ją i jej pomogę.
-Znam go?
-Tak...i to bardzo dobrze.
Przecież wszyscy mają pary! Oprócz Diego!Ona zakochała się w Diego?
-Może poćwiczymy?
-Dobrze.
Akurat sala muzyczna była wolna, po przećwiczeniu wszystkich piosenek:
-Cami, mogę ci pomóc,żebyś więcej się nie cieła!
-Nie potrzebuje pomocy, bo to się nigdy nie powtórzy!
-To dobrze. Jak coś to ja zawsze ci pomogę!
-Dziękuje....rano byliśmy tacy weseli, pełni energii.Minęło tylko kilka godzin, a tyle się stało!
-Masz rację!-odpowiedziałem smutny.
-Przytulisz mnie?-spytała.
-Jasne-przytuliłem ją z całej siły.Po moim policzku spłynęła łza.Spadła na jej włosy, chyba to poczuła, bo delikatnie się zatrzęsła.
-Maxi, ty płaczesz?
Nie chciałem oszukiwać, powiedziałem prawdę:
-Tak....
                                                            Oczami Camilli
On płacze... na pewno prze zemnie! Ale Maxi? Zawsze wesoły, pełny energii, waleczny Maxi? Co ja musiałam mu zrobić...?
Myślę, że już nic nie mam do stracenia.
Objęłam jego oba policzki rękami i go pocałowałam.Po skończeniu odwróciłam się, chciałam kryć mój uśmiech,Potem , jednak znowu mój wyraz twarzy był smutny.
Maxi się nie odzywał, chciałam już ten ostatni raz go dotknąć.Wytarłam palcami jego łzy, potem spuściłam głowę.Nagle poczułam dotyk na mojej brodzie.
-Podnieś głowę.
Zrobiłam tak jak powiedział.
-Pocałowałaś mnie... nie rozumiem, przecież się zakochałaś.
-W tobie...
Chłopak delikatnie się uśmiechnął.
-Skąd ten smutek na twojej twarzy?
-Bo ty mnie nie kochasz....
                                            Oczami Maxiego
Gdy Camilla mnie pocałowała moje serce się na nowo pozbierało. Jednak ona myśli, że ja jej nie kocham.
-Kocham Cię i to całym sercem.-powiedziałem.
Teraz ja dotknąłem jej policzek i ją pocałowałem.
-Naprawdę mnie kochasz?-spytała.
-Tak.-odpowiedziałem i ją przytuliłem.
-To już nie będzie mi potrzebne.-wyjęła z kieszeni żyletki i je rzuciła.
Złapała mnie za ręce i się uśmiechnęła,
Zrobiło się późno.Odprowadziłem Camille do domu, a potem sam wróciłem do mojego. Rzuciłem się na łóżko, spojrzałem na zdjęcie Camilli leżące obok.
Pocałowaliśmy się, może w niezbyt wesołych okolicznościach. Mogłem szybciej zaaragować, może nie pocięła by się.
Ach
Poszedłem spać
                                   KONIEC!!
Mam nadzieję, że się spodobało :) Może jeszcze dzisiaj pokaże się rozdział :))


poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział IX Stało się...!

Cześć!
Ostatnio tak czytałam moje rozdziały, nic się nie działo! Dlatego ten rozdział będzie z akcją! ^^
Mam nadzieję, że wyjdzie długi ;D
Miłego czytania :))
                                                       Federico
Gdy Maxi odszedł od Camilli, ja do niej podszedłem.
-Camilla? Coś nie tak? O co chodziło Maxiemu?
-Zazdrosny jest.
-Ale nic się nie stało? Nadal się przyjaźnimy? Czy Maxi mnie już nie lubi?
-Fede, oczywiście, że tak!
-To dobrze - uśmiechnąłem się.
                                                        Maxi
Nie! Ale dlaczego?! Było tak pięknie, ale ja zawsze muszę coś poczuć! Nie zależy mi! Nie aż tak bardzo! Na dwa... podzielone na dwa! Jednak część większa, druga mniejsza... nie dużo, ale mniejsza. Która ważniejsza? Na początku wiedziałem! Teraz już nie :/ Gdy już wiem, że ona też... Może w innej skali niż ja! Trochę więcej, ale teraz dla mnie znaczy też troszkę więcej. Nie 10% Ta miłość powiększyła się do 40 %
Resztę zajmuję ktoś inny! A jeśli kocham ją...? Nie! Kocham! Ale nie aż tak bardzo!
-Cześć Maxi.-powiedziała Naty.
-Cześć.Co tam?
-A spoko :) A u Ciebie?
-Mniej więcej dobrze.
-Mniej więcej?-po wypowiedzianych słowach się do mnie przybliżyła.
Była jak magnez, przyciągała mnie do siebie. Aż w końcu stało się, pocałowałem ją! Dobrze się czułem  nie kończyłem pocałunku.
Stało się najgorsze... uczucie do niej przewyższyło uczucie do Camilli....
                                                         Camilla
Nie! To nie może być prawdą! Czy to złudzenie? NIE! Ja to widzę... Wybiegłam ze studia... Rzuciłam się na jakąś ławkę i zaczęłam płakać. Ale co się stało?! To przeze mnie? To ja coś zrobiłam nie tak, że ją pocałował?  Nawet nie było możliwości , że to ona jego pocałowała! Nie... to zrobił on! Trzymał jej policzek. Ale , żeby tak na środku studia?! Chciał mnie zranić! Bo wiedział , że ja to zobaczę.
-Camilla!-podbiegł do mnie chłopak i mnie przytulił.
-Ci.. spokojnie! Jestem tu!- spojrzałam, to Federico.
Nagle cierpienie minęło. Niesamowicie minęło...Tak nagle? Bo w sumie... może ja tak naprawdę go nie kochałam? Bo jak można cierpieć, gdy uczucie nie jest prawdziwe? Nie jest? W takim  razie dla kogo moje serce bije? Kto w nim siedzi?
On?Spojrzałam na niego. Ciągle mnie przytulał, głaskał po głowie.
-On!!
-Camilla? Coś nie tak?
-On.. Maxi!- musiałam wymyślić jakąś ściemę, która uzasadni mój krzyk.
-Zachował się okropnie! Nie powinien! Stop... ty już nie płaczesz, nie cierpisz?!
-On  naprawdę nie znaczył tak wiele...on nie.-wygadałam mu się.

KONIEC!
Kochane Fanki Caxi! Ja kocham i uwielbiam Caxi! Teraz tak chwilowo mieszam! Żeby dodać akcji! Zejdą się jeszcze i to ta cudownie! <3


niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział VIII Kłótnie...

Póki co nie będzie mieszanie w Caxi, nie pozwoliliście ;D
Ale może kiedyś... ;D
Miłego czytania ;))
                                                                         Camila
Rozmawiałam z Federico, Maxiego nigdzie nie było, a dziewczyny ze swoimi chłopakami stoją. Fede jest świetnym przyjacielem.Nie ma dziewczyny, z Ludmiłą zerwał tydzień temu.Nie dogadywali się. Ale nie widać po nim,że się tym przejmuje.A w ogóle się przejmuje? Tego nie wiem, wolę nie pytać, nie wypada.
Nagle przyszedł Maxi i pociągnął mnie do siebie.
-Camila!
-Maxi! Jesteś już dzisiaj drugi raz zazdrosny!
-Ja?! Zazdrosny?!
-Tak! Widać to!
-Nie prawda!
-Nie krzycz na mnie!
-A co mi zrobisz?!
-Pa!- odeszłam od niego. O co mu chodzi?! Przyjaźnie się z Federico, on  z resztą też! Humorki ma -.-
-O co poszło?-spytał mnie Marco.
-A co cię to?! A po co w ogóle podszedłeś do mnie?!
-Angie chciała coś od Violetty i Francesci, pomyślałem , że może przez tą kłótnię będziesz potrzebowała z kimś rozmawiać...
-Dziękuje, że o mnie pomyślałeś :)
-A więc o co poszło?
-Maxi jest zazdrosny! Zaraz pewnie będzie miał wyrzuty, że z tobą gadam!
-Ale o kogo?
-Na przykład: Wchodzę z Leonem do Studia, a Maxi zazdrosny, gadam z Federico, Maxi oczywiście musi być zazdrosny! -.-
-Tiaa... to znaczy , że cię bardzo kocha!
-To kocha mnie nadmiernie -.-
-Nie chce cię stracić.
-Mówisz tak, żeby go bronić!
-Ale na mnie się nie obrażaj.-złapał moją rękę.
-Nie obrażam się!
-Cam, uspokój się! Jesteś nerwowa.
-Marco... taka po prostu jestem i tyle!
-Camila?
On zna mnie za bardzo!
-No dobra...
-Pogódźcie się!
-Nie interesuj się tak!-zaśmiałam się, powiedziałam i poszłam w stronę jakieś ławki.
                                                                Maxi
Bezsens! Robię Camili jakieś afery, gdy ona nic nie robi! A może...może mnie zdradza?! CO? Maxi?! Camila by cię nie zdradziła! Ona jest inna!
-Stop!-krzyknąłem.Ludzie dziwnie na mnie popatrzyli.Czułem jak w mojej głowie siedzą dwa potworki i się kłócą.
Poszedłem do kwiaciarni. Kupiłem Camili różę i wróciłem do studio.Podszedłem do niej.
-Przepraszam-powiedziałem, podając jej kwiat.
-Na co mi ten badyl?!
-Camila...
-Co Camila?! Idź sobie zazdrośniku jeden!
Pocałowałem ją.
-Wybaczysz?-spytałem uśmiechnięty.
-Teraz... teraz tak :))
-Boję się, że Cię stracę...
-Marco to samo mówił. ;D
-Marco?! A co gadałaś z nim?! Coś pomiędzy wami jest?!
-Maxi!
-Ups... sory.
Zaczęliśmy się śmiać.
                 
KONIEC!

Wiem, taki króciutki, ale jest już późno.Wybaczycie mi? ;D Nie wiem , czy się podoba, czy nie ;D
Mam takie pytanko: :)
Chcecie jakieś One Shota o Caxi?
Jeśli tak to podajcie temat :))