niedziela, 16 marca 2014

Rozdział XVII Jednak nie po mojej myśli.

Hej <33
Tak, rozdział jest. Wiem , spóźniłam się z nim,ale mam nadzieję,że teraz też go przeczytacie i może wam się spodoba :)
Od razu powiem,że rozdział piszę na telefonie ( 1 raz) , więc przepraszam za błędy, bo może być ich niestety dużo.
Ale już przechodzę do rozdziału. Miłego czytania :**

Camilla
Odwróciłam się w jego stronę.
-Wybudziłeś się.- powiedziałam spokojnie, jednak w głębi duszy skakałam z radości.
-Wybudziłem? O co tu chodzi? Jestem w szpitalu?! Co tu robię?! Co ty tu robisz?! Co tu robi Leon?! - wskazał palcem na śpiącego Leona.
-Ty i Leon mieliście wypadek. I uspokój się...
-Jesteś zła? - spytał,ale ja nie odpowiedziałam. Po chwili znowu zaczął mówić:
- Camilla, wiem,że nie chcesz mnie znać,ale mi nadal na tobie zależy. Wiem,że nigdy nie będziemy przyjaciółmi, ale może chociaż dobrymi znajomymi?- złapał mój policzek.
Nagle do sali wbiegła Naty, a za nią Federico, Francesca, Marco i Violetta.
-Co tu się dzieję?! - krzyknęła pytająco Naty. Szybko zrzuciłam jego dłoń i się odwróciłam.
-Maxi się wybudził.- wstałam z krzesła i podeszłam do Federico.
-Uff! Naszczęście! - krzyknęła uradowana Fran. Ona nigdy nie kryła swoich emocji.
Do sali wszedł Lekarz.
-Tłoczno tu.- powiedział i podszedł do Maxiego. - Kiedy się obudziłeś?
-5 minut temu? Około.
-Jak się czujesz?
-Trochę boli mnie noga i głowa,a tak to dobrze.
-Mhm- lekarz to notował- Wszystko pamiętasz?
-Tak,tak. Wszystko.-spojrzał się na mnie,a ja odwróciłam wzrok.
-No dobrze,to na razie tyle z mojej strony. To,że głowa pana boli jest rzeczą naturalną, a pana noga jest zraniona. - lekarz wyszedł.
Nastała niezręczna cisza, przerwała ją Naty,która żegnała się z Maxim, a potem wyszła.
-Przepraszam- zaczął cicho Maxi- byłem głupi. Wiem,że strasznie Cię zraniłem i Cię to zabolało. Ona mnie pocałowała,a ja to oddałem, bo zauroczyła mnie. Poczułem coś do niej i nadal czuję. Ale mam wyrzuty sumienia,że Cię tak potraktowałem. Przepraszam Cię Camilla i Was, za to wszystko.
-Eee Maxi.. - powiedziała Fran.
-Ja wiem... - odpowiedział.
-Jednak My Ci wybaczymy..- ciągnęła dalej Francesca.
-Wy? Czyli?- Maxi złapał trochę nadziei
-No ja, Violetta, Marco. Tylko nie wiem co z Cami i Federico... - Fran spojrzała na nas pytająco.
-Ja też wybaczę.- powiedział Fede.
Wszyscy popatrzyli na mnie.
Byłam zakłopotana. Nawet jakbym chciała , pragnęłabym mu wybaczyć nie potrafiłabym. Czyli ta zdrada mnie aż tak zabolała? Niezdawałam sobie sprawy z tego,że tak bardzo mi zależało. " Zależało" , teraz już nie zależy? Tak bardzo mnie skrzywdził... Może i zależy ,ale to bardzo mało. Nie więcej... Chyba trochę chcę zgody,ale nie potrafię powiedzieć " Tak, wybaczam Ci Maxi"
Zdrada boli...
-Camilla? - spytał z nadzieją w głosie Maxi.
-Przepraszam, nie potrafię.- przytuliłam się do mojego chłopaka.

Maxi
Na sympatii Camilli zależało mi najbardziej. Ale czego miałem się spodziewać?... Zdradziłem ją.
Kocham Naty,ale gdzieś w moim sercu siedzi jeszcze Camilla. Nadal ją kocham? Na pewno wiem,że ją potrzebuję i chcę obok. Chcę ją za przyjaciółkę,ale ona nie chcę mi zaufać, rozumiem.
-Okej... Będę męczyć się,gdy  będę Cię widzieć,a nie będę mógł się do Ciebie odezwać, czy podejść.
-Nie będziesz, za niecałe 2 tygodnie wyjeżdżam... - odpowiedziała obojętnie.
-Będę tęsknić...
-Okej- powiedziała i usiadła na krześle, obok łóżka Leona.Myślałem, miałem nadzieję,że też powie te dwa słowa " Będę tęsknić"
Położyłem głowę na poduszkę i patrzyłem na zapatrzoną w twarz Leona, Camillę.
-Kiedy będzie mógł wyjść?- spytał Marco.
-Lekarz mówił,że za parę dni. Tak około 4. On jakoś przed moim wyjazdem. -wskazała na mnie palcem.
-Będę mógł chodzić do Studia? - spytałem rudowłosej.
-Nie wiem, nie obchodziło mnie specjalnie co lekarz mówił o tobie.- zacisnęła dłonie. Cierpiała, nie potrafiła sobie poradzić.
-Ale wiedziałaś, kiedy wychodzę... - odpowiedziałem.
-Może wy przestańcie ze sobą rozmawiać? - powiedział Marco i podszedł do Camilli. Zaczął ją uspokajać.

Mam nadzieję,że się spodobało :)
I jeszcze raz przepraszam za błędy. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz