czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział XXIII

A więc, na początku przepraszam was za tak wielkie spóźnienie,zawiodłam, wiem. Postaram się to naprawić, więc widziemy się w następnym rozdziale, miłego czytania c;

Minął tydzień od jej przyjazdu. Przywitanie się z wszystkimi było na prawdę niesamowite. Znowu poczuła,że żyje. Znowu wie,że komuś na niej zależy,że nie jest sama.
Zrozumiała jak przez ten czas brakowało jej bliskich. Przyjaciół, rodziny... Z rodziną to jest bardziej skomplikowane, teoretycznie ma dość dużą, ale przyniej jest tylko brat. Rodzice wyprowadzili się jakiś czas temu, dziadkowie i wujkowie mieszkają od zawsze za granicą.
Jednak przyjaciele zdecydowanie jej to wynagradzają.
Francesca odpowiedzialna, opiekuńcza,zawsze może się jej poradzić - zastępuje jej matkę, a Leon, jej brat momentami ojca.. Warto wspomnieć,że Leon jest z Francescą, z Violettą kontakty się urwały, zrobiła się, jak to określił Marco-parszywa. Trochę jednak była smutna, w końcu straciła 3 osoby w bardzo szybkim czasie, rodziców i przyjaciółkę.
Rodzice Camili i Leona dzwonili co jakieś dwa tygodnie, mówili ,że są zajęci, że mają dużo roboty. Rudowłosa wierzyła im, ale  Leon dobrze wiedział,że to słaba wymówka. Nie chciał ranić i martwić siostry, więc tego jej nie uświadomił. Rodzeństwo nadal miało bardzo dobre kontakty, nic się nie zmieniło i raczej zmienić nie miało.

-Camila, co się dzieje? Powinnaś być radosna, a tak nie jest...- Leon usiadł koło dziewczyny i popatrzył jej w oczy. Wiedział,że z siostrą jest coś nie tak. Ona zaś nie chciała mu mówić o tym co zobaczyła. Było to dla niej na prawdę przykre, nie do wierzała, że coś takiego miałoby miejsce, nie kiedyś. A teraz? Zmieniło się,zdecydowanie na gorsze.
-Nic, Leon. Jestem szczęśliwa, na prawdę. - odwróciła wzrok i zaczęła się w niego bezcelownie przyglądać. Nie lubiła oszukiwać brata, ale czasami musiała, to akurat był ten moment. Może on wiedział o zaistniałej sytuacji, ale nie mógł się dowiedzieć tego,że ona tak zareagowała.
Wyjął z jej uścisku telefon i położył go obok siebie. Zmusił ją,żeby na niego popatrzyła.
-Zostaw mnie...- popatrzył na Camilę zszokowany, nigdy się do niego tak nie zwracała.
-Co?- nic więcej nie zdołał wyksztusić.
-Nie słyszałeś ?! Daj mi spokój! -wstała, wzięła do ręki i pobiegła do swojego pokoju,zamknęła się w nim. Położyła się na łóżku,a łzy zaczęły jej spływać po policzkach. Ponownie w telefonie wybrała odpowiedniego SMS'a.
Od Francesca:
Wiem,że to nie jest dla ciebie miły widok, dobrze wiem,że mówiłaś,że ci zależy,że chcesz odbudować kontakty,że jest do dla ciebie ważne, ale musisz o tym wiedzieć.

Sama wiadomość dużo nie mówi, bardziej chodzi o załączone zdjęcia
Na jednym, agresywny, umięśniony Maxi bijący jakiegoś chłopaka. Nie wyglądał jak on, był ubrany na czarno, bokserka pokazywała jego umięśnione ciało. Popatrzyła dokładniej, zobaczyła jakieś szramy.. czy to blizny? Ale po czym?
Na drugim zaś płakał, bijąc zaciśniętą dłonią w pień drzewa.
Zaczęła głośniej płakać. Już po chwili rozległo się głośne pukanie do jej pokoju, nie zareagowała.
-Camila, co się dzieje?! Otwieraj te cholerne drzwi!- szarpał za klamkę. Uznała,że powinna mu otworzyć. Wzięła do ręki telefon i drżącą dłonią otworzyła drzwi, nie czekała na słowa brata, pokazała mu zdjęcia.
- Kiedy to się zaczęło!? Kiedy się tak zmienił?!-złapał ją za ramię, lecz ona się wyrwała.
-Uspokój się!
-Odpowiedź mi na pytanie! - patrzyła na niego wściekłym wzrokiem przez gorzkie łzy.
-Od twojego wyjazdu..

niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział XXII

Hej
Tak w sumie, nie mam nic wam do przekazania, więc od razu przechodzę do rozdziału.
Dziś też bez myśli przewodniej
Miłego czytania c;

-Pasażerowie wysiadający w Buenos Aires proszeni o przygotowanie się, niedługo dojeżdżamy.
Czyli to prawda. Wraca do rodzinnego domu, wraca do brata, do przyjaciół, do rodzi... No tak.. jej rodziców tam nie ma.Ale Leon jej wyjaśni , dlaczego tak się stało... Dlaczego zostawili jego, dlaczego zostawili ją! Ach... Nie ma zamiaru o tym myśleć.
Drzwi otworzyły się, ponownie znalazła się na peronie , na którym ostatnio była 2 lata. Miejsce gdzie polało się tyle łez, miejsce , w którym się żegnała i ta ławka.. ławka, na której rozmawiała z Maxim..
Tak, Maxi. To jej wyzwanie, porozmawiać z Maxim. Jej rozmyślenia przerwał krzyk. Ktoś wykrzykiwał jej imię. Obróciła się wokół własnej osi. Ujrzała chłopaka , z którym przez telefon rozmawiała parę dni temu. Leon, jej brat.
-Leon!-krzyknęła, wypuściła walizki z rąk i pobiegła w jego stronę. Ze łzami w oczach rzuciła mu się na szyję. Jej kochany brat znowu przy niej. Znowu może go zobaczyć, usłyszeć.
-Już nigdy Cię nie opuszczę, siostrzyczko.-szepnął jej szybko do ucha i mocniej uścisnął. Przypomniała sobie ich pożegnanie, jakie to są różne emocje. Wtedy niesamowity smutek, teraz nieposkromiona radość. Wiedziała,że już nigdy nie wyjedzie na tak długi czas. Nie będzie wstanie go zostawić, za bardzo kocha go. Niesamowita miłość pomiędzy rodzeństwem, prawda?
Nie mógł uwierzyć, że jego mała siostra, ukochana Camilka znów jest przy nim. Że znów ma kim się zająć. Może pomiędzy nimi był tylko rok,  różnicy, ale Leon nadal w niej widział Małą Camilcię.
-Kocham Cię, Braciszku.- powiedziała załamującym się głosem. Po jej policzkach spłynęły kolejny łzy, łzy szczęścia, oczywiście.

-No już, nie płacz. - wytarł dłonią jej łzy.Puścił ją i wziął jej walizki. - Wracamy do domu? - zaproponował, po czym szczerze się do niej uśmiechnął.
Wiedział, dobrze wiedział,że czeka ich jeszcze jedna rozmowa. Niezbyt przyjemna.. rozmowa o rodzicach. Sam ich nie rozumiał. Nie wie, czy po prostu stchórzyli, czy on sam czymś zawinił. Nie dowiedział się, krótka chwila. To właściwie nie była rozmowa , tylko wymienie zdań.
Powiedzieli,że zostawiają dom Camilli i jemu i wyszli z domu. Jakie to było głupie! Kocha swoich rodziców, ale tego im nie wybaczy. Przecież oni dobrze wiedzieli,że niedługo miały minąć 2 lata od wyjazdu Camilli. Że niedługo miała wracać. Boże, ona ma 18 lat, potrzebuje rodziców. On jej matki i ojca nie zastąpi. Nie jest w stanie.

Wpakował walizki do granatowego, dość dużego auta.
-To twoje? Masz prawo jazdy?- spytała go rudowłosa, wsiadając do samochodu.
-Jak widać.- powiedział wyraźnie dumny z siebie. Uśmiechnął się do niej promiennie i odpalił samochód.
-Ty zdałeś? Ty? - nareszcie! Tak, wróciła ta stara Camila. Wesoła, żartobliwa, czasami trochę wredna. Tak to jego Camila.
-Oo moja droga, doigrasz się. Tak do brata mówić? I to jeszcze starszego?- wyjął kluczyki ze stacyjki i zaczął łaskotać dziewczynę. Ta tylko piszczała i co chwilę wykonywała jakieś energiczne ruchy.
-Leon,przestań, no Leon, no! - rozchichotana poddała się łaskotkom brata. Już dawno jej takiej nie widział,z resztą już dawno w ogóle jej nie widział. Koniec! Musi wyrzucić z głowy te myśli, jeżeli już tu jest to trzeba korzystać.
-No dobra,dobra.- skończył ją łaskotać i ponownie wsadził klucz do stacyjki, odpalił samochód i ruszył w stronę domu.
Wszystko wróciło, każdy kawałek Buenos Aires coś jej przypominał. Wesołego, smutnego... teraz zrozumiała,że wróciła. Że wróciła do starego, cudownego życia. Uśmiechnęła się sama do Siebie. Potem odwróciła się w stronę brata. Był skupiony na drodzę. Jechał na prawdę perfekcyjnie. Była bardzo zdziwiona ,że on już ma prawo jazdy. Tyle wydarzyło się gdy jej nie było.
Jej rozmyślenia przerwał dzwonek telefonu. Wyjęła go z kieszeni i odebrała.
-Camila? Camila? - usłyszała jakiś melodyjny głos. Kojarzyła go, choć nie mogła przypomnieć sobie twarzy jej właścicielki.
-Słucham?- odpowiedziała trochę zdezorientowana.
-Odebrałaś! Nareszcie! Myślę,że powinnaś wiedzieć. Leon gdzieś zniknął, zobaczyłam go jak wyjeżdżał z waszego domu, nic mi nie powiedział.- już wiedziała, to była Francesca. Bardzo się byle czym denerwowała, a przy tym mówiła bardzo niewyraźnie.
Rudowłosa roześmiała się. Zawsze śmieszyło ją panikowanie przyjaciółki.
-Leon jest obok mnie, jeszcze żyję.- zaśmiała się jeszcze głośniej.
Brunet spojrzał na nią zdziwiony
-Przyjechał do Ciebie?!- krzyknęła zdziwiona.
Camila nie mogła wydusić z siebie ani słowa. Podała komórkę bratu i to on tłumaczył się Francesce.
Już ma wszystkich przy sobie.

Koniec był trochę w nie moim stylu. Rozdział mdły, nijaki. Nie jestem zadowolona, no cóż.
Kolejny rozdział już niedługo.

sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział XXI- Wspomnienia

Hej
Ostatnio czuję nagły przypływ weny, więc jak najbardziej go wykorzystuję.
Bo szybko może to się nie powtórzyć. Ach, po wakacjach do gimnazjum..
Ale koniec o mnie.
Zapraszam do czytania.
Zdjęcia, pamiątki, blizny. Co łączy te 3 rzeczy? Odpowiedź jest krótka, a jakże prymitywna.
Wspomnienia.
Zdjęcia
Gdy przyjrzysz się zdjęciu możesz zapamiętać dokładnie każdą, najwspanialszą chwilę. Zdjęcia przedstawiają najszczęśliwsze momenty twojego życia. Obraz, który przedstawia zdjęcie może połączyć się ze wspomnieniem, które zrobiło sobie wygodne miejsce w twoim mózgu , no i sercu. Dzięki temu dokładnie zapamiętasz to co się działo.
Zdjęcia są ważne, niezależnie od tego czy od ważnego wydarzenie miną dni, miesiące, lata nie zapomnisz o tym co się działo.
Pamiątki
Zdjęcia też są formą pamiątek. Ale nie o tym chcę mówić. Figurki, pluszaki, plakaty, albumy... ten zbiór tworzy pamiątki. Dzięki nim możemy dotknąć wspomnień. Ponownie pogłaskać,czy dotknąć jakże subtelnym dotykiem. Z widokiem ze zdjęcia i dotykiem możesz znowu być tam gdzie stało się to, co tak miło wspominasz. Może ponownie zdarzyć się to, co pokochałeś.
Blizny
Forma pamiątek, nie zawsze tych miłych dziejów. Pomyślmy wszyscy, razem. Twoje najbliższe wesołe wspomnienie? Pogłębmy się, widzisz to co ja? Też widzisz coś przykrego?
Tak, blizny mogą być fizyczne i psychicznego. Dzięki nim możemy poczuć zło otaczającego Cię świata, bo tylko zło tworzy blizny. Tylko zło rani.
Zdjęcia,Pamiątki i Blizny
One tworzą obraz tego okropnego świata.


Siedziała pod ścianą z twarzą schowaną w dłoniach. Ściana była szara, brudna.

Można powiedzieć,że pokazywała ona odczucia i duszę dziewczyny, która była oparta o nią.
Rudowłosa płakała, moczyła łzami swoje ubrania. Co gorsza te łzy nie wyrażały żadnych uczuć.
Pff, łzy wyrażające uczucia?
Tak, bo przecież musiałaby mieć jakiś powód ,żeby wydobyły się  z oczu, tak?.. A jej nic nie prezentowały. Może smutek, który ogarnął całkowicie jej ciała, duszę. Tak jedyne co czuje to smutek i obojętność na świat. Ona jeszcze nie wie,że to tylko zgrywanie się. Ona jeszcze nie wie, że strasznie cierpi. Brakuję jej przyjaciół ,rodziny, o których... właściwie to zapomniała, minął rok od ostatniej rozmowy. Już nie pamięta ich głosów twarzy, oczu...
Już nie pamięta jakimi obdarzali ją uczuciami, już nie pamięta,że ma gdzie wracać.
Otarła łzy i oczy. Wstała i weszła dość długimi schodami na górę. Skierowała się do swojej sypialni, och, jak długo tu nie była. Ciągle spała na dole, na kanapie.
Kolorowe, żywe barwy ścian i  mebli podrażniały jej oczy. Dawno takich kolorów nie widziała... Sięgnęła bladą ręką po dość duże, pomarańczowe pudełko. Otworzyła je, pierwsze co zobaczyła to zdjęcie. Przedstawiało czwórkę nastolatków-czarnowłosą, ładną dziewczynę, dwóch brązowowłosych chłopaków i wysoką, rudowłosą... przecież to ona! A pozostała trójka... Francesca, ją pamięta na pewno. Chwila..te imię, już wie.
Przeszukała wzrokiem pokój... Jest! Wstała i wzięła  do rąk komórkę, włączyła ją. Ilość nieodebranych połączeń przeraził ją. 138.
Najwięcej od Francesci. Wiedziała ,że dobrze pamięta te imię. Dużo jeszcze było od Leona i Federica. Tak, oni też byli na zdjęciu. Wszystko pamięta, przeglądając rzuciły jej się w oczy imiona Marco, Andres,Violetta. Ich też kojarzy.
Wspomnienia wróciły do niej jak bomba.
Dostała nimi prosto w serce.
Przeglądała kolejne zdjęcia, rzeczy z pudełka szybko lądowały w jej rękach.
Kolejne łzy wylewały się z jej oczu. Łzy tęsknoty, ale i szczęścia. Szczęścia,że sobie przypomniała. Szczęścia, że kogoś ma.
Pudełko zostało prawie opróżnione. Prawie. Na dnie leżało jedno, zakurzone zdjęcie. Przedstawiało dwie osoby. Ją i chłopaka. Ma czarne, kręcone włosy i czapkę z daszkiem na głowie.
Odwróciła zdjęcie, widniał tam napis:" Camila i Maxi Najlepsi przyjaciele."
Wokół było pełno serduszek i wesołych minek. Najlepsi przyjaciele? To dlaczego jego imienia nie zobaczyła w telefonie?
Stop...
Już wie, dobrze wie.
Maxi, ten idiota, który ją zdradził.. Wybrał jej wroga! Natalię!
-Maxi! -krzyknęła. Lecz gdy wypowiedziała te imię coś  poczuła, poczuła niesamowitą tęsknotę. Przejechała palcem po jego wizerunku. Jak mogła za nim tęsknić? Dlaczego jej na nim tak bardzo zależało? Przecież on ją tak zranił, przez niego cierpiała, a i tam na nim jej piekielnie zależy. Absurd, głupi absurd. Może pogodzi się z  nim? Może jak wróci zaczną od nowa? Ponownie jako przyjaciele?
Jak wróci to się okaże.

                                        ***
Siedział na łóżku w pokoju swojej siostry. Patrzył na zdjęcie leżące na stoliku. Przedstawiało ją, uśmiechniętą, zadowoloną. Tęsknił bardzo, ale i martwił się o nią. Nie odbierała telefonów od roku, tak kontaktował się ze  swoją babcią, ale przebywała teraz w szpitalu. Nie była w domu od tylu miesięcy, nie wie  co się dzieję z Camilą. Ale jej to nie obchodzi! Camila nigdy nie była jej bliska.
Zionął wściekłością i nagłą nienawiścią do swojej babci. Jego siostra mogła teraz leżeć nieprzytomna lub co gorsza nieżywa! I to przez...
Nie skończył, jego myśli przerwał dzwonek telefonu. Pocałował jeszcze zdjęcie siostry, jak robił zresztą codziennie, to dawało mu efekt bliskości z nią. Poszedł do swojego pokoju, nie patrząc na numer odebrał telefon.
-Halo? Leon? -usłyszał znajomy, delikatny głos. Tak! To ona! To głos jego siostry!
-Camila! To ty, tak? Dlaczego nie odbierałaś przez tyle czasu telefonów?! Ale w sumie! To nieważne! Co u Ciebie?-był tak zadowolony,że nie kontrolował tego, co mówi. Pierwszy raz z jego oczu wylały się łzy. Łzy szczęścia. Bał się najgorszego,że ona... że jej coś się stało! A teraz dzwoni!
-Leon, miałam problemy... A teraz już się jakoś pozbierałam. Mam zamiar za parę dni wrócić.. Jest jakieś miejsce, dla mnie?..- myślał ,że ona sobie chyba żartuje. Dom jest wielki, a dla niego samego.. Rodzice Camili i Leona przeprowadzili się do Hiszpanii, na stałe. Dom oddali dzieciom.
-Oczywiście,że jest miejsce dla Ciebie! Zawsze! Rodzice przeprowadzili się do Hiszpanii, a dom zostawili nam. Wracaj jak najszybciej, wszyscy tęsknimy!
-Rodzice się przeprowadzili?- spytała słabo. No tak, ona nie wiedziała. Tak samo przyjął tą informację miesiąc temu. Przecież Camila była u babci, jak wróci do domu nie będzie tam jej matki, ojca.
-Pogadamy jak przyjedziesz. Trzymaj się.-powiedziałem i rozłączyłem się. 
Fakt,że nic jej nie jest tak go ucieszył,był szczęśliwy jak nigdy... ale jej smutek też jest dołujący... Już niedługo przyjedzie i wszystko wróci do normy, wszystko jej wyjaśni. Będzie dobrze, wierzy w to.


Tak, wiem ,że moje posty są krótkie, ale mam nadzieję,że póki co to wystarczy, co? c;
Do zobaczenia, do następnego postu.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział XX -Autobus

Hej
Minęło tyle czasu..
A mnie nie było, przepraszam, bardzo.
Byłam na obozie, po nim miałam taką smutną chwilę, przeżywałam ,że to już koniec, bo było na prawdę bajecznie ,a jak już się pozbierałam pojechałam nad morze,a  chwili ,żeby przepisać moje wymysły do bloggera na prawdę nie miałam. Ale w końcu przybyłam, cieszmy się z tych chwil, tak?
"Bo w życiu piękne są tylko chwile"
Zapraszam do czytania.

Życie nie zatrzymuje się w miejscu. 
Mimo,że tego pragniemy, mimo,że w końcu trafiłeś na ten wymarzony przystanek. 
Przebywałeś na nim trochę, pobyłeś, przyzwyczaiłeś się, pokochałeś.. Ale niestety, życie się komplikuję, bo nadejdzie ten czas, ta okropna godzina, kiedy przyjedzie autobus, który będzie chciał Cię zabrać. Nie będziesz tego chciał, będziesz próbować uciec, ale nie uda Ci się, po prostu nie ma takiej możliwości.
Są haczyki.
W autobusie jest pełno  smutnych, bladych twarzy. Sam autobus jest szary, przygnębiający.Panuje tam wielkie nieszczęście. Droga na kolejny przystanek jest długa, pełna niepowodzeń.
Zastanawiasz się, czy na kolejnym przystanku będzie Ci tak dobrze jak na tym poprzednim, czy wręcz odwrotnie -piekielnie źle.
Tylko Bóg wie, bo on kierowcą autobusu.

Kontakt telefoniczny dobijał ją. Chciała zobaczyć ich, przyjaciół. Nie przez kamerkę... Czuła się osamotniona. Tak, pojechała do swojej babci, żeby się z nią opiekować,ale i ona dobrze wiedziała,że ma złe kontakty z wnuczką. Nie chciała narażać się na nerwy, więc postanowiła pojechać do szpitala, w sumie tam, opieka będzie lepsza. Nie ufała Camili, w ogóle co ona może wiedzieć o chorobach? Jedyne co pamięta to teksty piosenek i jakieś tam choreografie,nie potrzebne w życiu.
Tak właśnie o swojej wnuczce myślała babcia Camili. Nienawidziła muzyki, no chyba,że tej klasycznej, ale to co innego. Obrzydzała ją muzyka lecąca w radiu, czy nastolatkowie tańczący na ulicy.
Właśnie przez to nie miała zaufania do wnuczki. Zawsze się kłóciły, a teraz? Nagle ma zamiar się nią opiekować, rodzice jej kazali...

Camila tęskniła za babcią, ale świadoma była,że ona  nie chce jej widzieć, pogodziła się z tym, pogodziła się z osamotnieniem.
Wyłączona komórka leżała obok wylanego soku. Tak, wylanego. Kawałeczki szkła po rozbitej szklance pływały w soku. Znowu dostała napadu wściekłości i... smutku. Stała przy umywalce polewając wodą skaleczoną dłoń. Przeklinała pod nosem.
-Dlaczego jestem taka głupia? - jęknęła. I przetarła dłoń brudną szmatą i wróciła na kanapę pełną śmieci. Nic ją nie obchodziło, na pewno nie obchodziło ją jej zdrowie, czy to,że powinna o siebie zadbać.
Ona nie zdawała sobie z tego sprawy.
Od kilku tygodni nie odbierała telefonów od przyjaciół. Chciała się odizolować, pragnęła tego.
Myślała,że jak zapomni o tym co zostawiła w Buenos Aires poprawi się jej samopoczucie..
Ech... myli się.

                                                                    ***
-Maximilian! Maximilian! Do cholery! -krzyczał zdenerwowany nauczyciel tańca.
-Słucham?-odpowiedział obojętnie chłopak opierając się o ścianę.
- Co ty robisz?! Dlaczego tak fatalnie tańczysz?! Stop! Nie tłumacz się!- walnął zaciśniętą dłonią w ścianę i wyszedł wściekły z sali.
Od momentu wyjazdu Camili nienawidził wszystkich, nienawidził ludzi. Był dla wszystkich obryskliwy, jakby karał wszystkich za wyjazd Camili. Pewnego dnia doszło do konfliktu pomiędzy nim, a rodzicami jego byłej przyjaciółki. Wszyscy zaczęli go unikać, przyjaciele stracili do niego siłę, tak jak rodzina. Poddali się, wszyscy wiedzą,że teraz jedynie Camila miałaby na niego wpływ... Ale jej nie ma.
Nie ma.
Tak Maxi, pogódź się. Jej nie ma.

No, to wygląda tak. Mam nadzieję,że ię spodobało c;