Przepraszam, rozdziału nie było bardzo długo, ale miałam go napisanego, a okazji ,żeby wstawić, żadnej.
Ale już jestem, wraz z kolejnym, zapewne nudnym rozdziałem.
Miłego czytania ;)
Camilla
Szłam do domu, smutna, zdziwiona. Dlaczego?! Dlaczego ja?!Muszę?! Przecież nie muszę! Prawda? Nie chcę, to nie muszę.Ale czy mnie zmuszą?...
Gdy zaczęło się układać! Ach...teraz, kiedy jest cudownie! Ta decyzja wszystko zmieni, zepsuję!
Weszłam do domu. Rodzice siedzieli na kanapie, Leon był jeszcze w studio.
-Muszę?-spytałam przybita.
-Niestety... babcia potrzebuję pomocy, my mamy pracę, ale Leon się nie nadaję.
-Na ile?-zadawałam krótkie pytania, byłam mega smutna.
-Na 2 lata, gdy będziesz miała 18 lat wszystko wróci do normy.
-Nie wróci... przez te dwa lata zmieni się wszystko, nic nie będzie takie samo. Każdy będzie inny, stracę ich.
-Camillo, dla nas też to jest trudne. Zostawić cię samą. Ale musisz! Po prostu musisz!
-Ale nie chcę.-rozpłakałam się.
-Nie płacz, córeczko.
-Leon wie?- teraz liczyli się moi przyjaciele, bliscy, będzie trudno, bardzo trudno.
-Nie.I niech szybko się nie dowie.
-Ile dni mi zostało?-mówiłam smutnym głosem.
-Tydzień, nie więcej i nie mniej.
-Najważniejszy tydzień w moim życiu...
-Najwyraźniej.-odpowiedział tata.
Poszłam do swojego pokoju. Przycisnęłam do piersi zdjęcie moich przyjaciół.
-Ja nie chcę was zostawić!-przejechałam palcem po sfotografowanym Federico.
Jest on dla mnie najważniejszy, jego stracić...cios w serce.
-A ty!-spojrzałam na Maxi'ego na zdjęciu. -Stracenie Ciebie? Hah, to radość dla duszy! I Ciebie Natalio! Wynoście się z mojego życia, nawet teraz!
Moi wrogowie? Mało powiedziane! Nienawidzę ich!
Jestem zazdrosna?...
Pff, nie! Mam wspaniałego chłopaka! Federico! <3 Przyjaciółki, przyjaciela, brata! Bez Maxiego i Naty moje życie jest w 100% lepsze!
Odjechałam myślami od tematu....Ja nie chcę stracić ich! Moje życie bez Fede, Fran,Violi,Marco i Leona nie ma sensu! Ja ich kocham! Oni, oni to moje życie!Dobra! Koniec! Muszę oddalić się od tych myśli, ale przez co?... Muzyka?Tak muzyka!
Wzięłam do ręki gitarę.Zaczęłam grać i śpiewać piosenkę "Habla si puendes"
Uciekłam chwilowo od wcześniejszego problemu , ale pokazał się nowy... Bo.., bo czy Maxi to całkowicie skończony temat?...Tak!Skończony!Tak!
O godzinie 18 zrobiłam sobie kolację, potem poczytałam książkę i wykonałam wszystkie wieczorne czynności.O godzinie 22 zasnęłam.
Federico
Martwiłem się, co u Cam.
Wstałem o 6.00, wykonałem wszystkie poranne czynności i poszedłem do studia, czekałem na Camillę.
Camilla
Wstałam o 6.30, byłam zmęczona i smutna. Poszłam do łazienki, umyłam zęby, uczesałam włosy, zrobiłam trochę mocniejszy, niż zawsze, makijaż:zrobiłam sobie kreski eye-liner'em. Ubrałam się w czarne szorty, białą obcisłą bluzkę na ramiączka i dżinsową kurtkę. Na stopy założyłam czarne trampki. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Wzięłam torebkę i bez śniadania poszłam do studia. Starałam się zamaskować smutek. Zobaczyłam Federa, podbiegł do mnie.
-Cześć Cami, ślicznie wyglądasz :*
-Hej i dziękuje <3 -zarumieniłam się.
-Dlaczego moja księżniczka, jest tak przygnębiona?
-Mówisz o mnie?
-Tak ^^
-Nie jestem smutna, po prostu się nie wyspałam.-musiałam kłamać.
Po 20 minutach studio, było pełne od tańczących i śpiewających, szczęśliwych nastolatków.Szczęśliwych.. tylko ja taka nie jestem. Oczami udało mi się znaleźć mojego brata, Marco, Violę, Fran i jego..Maxi'ego z jego dziewczyną. Oni stracili przyjaciół...za zdradę.. Za coś paskudnego! Byli sami, ale sobie zasłużyli! Zajęcia z Angie, okej. Weszłam do sali z Federico. Usiedliśmy na krzesłach. Lekcja mija mi dość szybko, bo myślałam. Nie słuchałam słów nauczycielki.
-Camilla-nie usłyszałam wołania nauczycielki.
-Camilla!!-teraz obudziłam się od myśli.
-Tak?Tak?!
-Zaśpiewaj nam to, co przed chwilą śpiewała Naty.
Zobaczyłam banana na twarzy Naty.
Pewnie wie,że nie wiem co śpiewała.
-Habla Si Puendes.-szepnął mi Federico, zaraz potem Marco,
Super!Akurat to wczoraj ćwiczyłam!
-Dzięki.-odszepnęłam i zaczęłam śpiewać.
Angie-Brawo! Na prawdę świetnie!
Zobaczyłam grymas na twarzy Naty. I uśmiechniętego Maxi'ego? Wow *o*
Angie-Dobrze, to koniec lekcji :)
Wyszłam z sali z Fede, smutek...smutek ze mną wygrał...
-Camilla, ja widzę ,że coś jest nie tak.-powiedział Fede.
-Musisz wiedzieć,że..-przełknęłam głośno ślinę.
-Że?-spytał zmartwiony.
-Ja wyjeżdżam...-schyliłam głowę.
-Co?! Kiedy?! Gdzie?!
-Spokojnie...- złapałam jego dłoń..-Za tydzień... do babci...
-Camilla...-przytulił mnie,
-Będę tęsknić.-po moim policzku spłynęła łza.
Federico
-Ja też...- też zacząłem płakać.
-Nie płacz..-wytarła moje łzy.
-Nie chcę Cię stracić...
-Wiem, ja ciebie też!
-Leon !-zawołałem.Po chwili Leon do nas podszedł.-Dlaczego nie powiedziałeś mi ,że wyjeżdżacie? ...
-My nie wyjeżdżamy?-zdziwił się.
-Fede... tylko ja wyjeżdżam..
-Wyjeżdżasz?!-krzyknął Leon.
-Ciszej..tak...do Babci...
-Ale czemu?! Ja pojadę!Ty tu zostajesz!
-Ja muszę...-znowu zaczęła płakać.Ja i Leon ją przytuliliśmy.
Nagle przyszedł Marco.
-Camilla? Co się dzieje?!
-Ona wyjeżdża!-powiedziałem.
-Co?Jak to?-zaszkliły mu się oczy, Camilla i Marco to świetni przyjaciele.
-Tak...-powiedziała cichym głosem Camilla.
-Nie!-krzyknął.Odepchnął mnie i Leona i ją mocno przytulił.
-Muszę...
-Dlaczego?! Ja bez Ciebie nie wytrzymam!
-Wiem...ale musisz się trzymać! Marco musisz!
Nagle podszedł do nas Maxi:
-Wyjeżdżasz?...-spytał płaczącą i przytuloną do Marco Camillę.
-...
Mam nadzieję,że chociaż troszkę się spodobał :)
Ja na miejscu Cami bym się nie zgadzała nikt nie jest
OdpowiedzUsuńw stanie do niczego jej zmusić ja bym się zbuntowała
Ale nie ważne jaki świetny rozdział taki smutny
Czekam na nexta