Cześć!
Ostatnio tak czytałam moje rozdziały, nic się nie działo! Dlatego ten rozdział będzie z akcją! ^^
Mam nadzieję, że wyjdzie długi ;D
Miłego czytania :))
Federico
Gdy Maxi odszedł od Camilli, ja do niej podszedłem.
-Camilla? Coś nie tak? O co chodziło Maxiemu?
-Zazdrosny jest.
-Ale nic się nie stało? Nadal się przyjaźnimy? Czy Maxi mnie już nie lubi?
-Fede, oczywiście, że tak!
-To dobrze - uśmiechnąłem się.
Maxi
Nie! Ale dlaczego?! Było tak pięknie, ale ja zawsze muszę coś poczuć! Nie zależy mi! Nie aż tak bardzo! Na dwa... podzielone na dwa! Jednak część większa, druga mniejsza... nie dużo, ale mniejsza. Która ważniejsza? Na początku wiedziałem! Teraz już nie :/ Gdy już wiem, że ona też... Może w innej skali niż ja! Trochę więcej, ale teraz dla mnie znaczy też troszkę więcej. Nie 10% Ta miłość powiększyła się do 40 %
Resztę zajmuję ktoś inny! A jeśli kocham ją...? Nie! Kocham! Ale nie aż tak bardzo!
-Cześć Maxi.-powiedziała Naty.
-Cześć.Co tam?
-A spoko :) A u Ciebie?
-Mniej więcej dobrze.
-Mniej więcej?-po wypowiedzianych słowach się do mnie przybliżyła.
Była jak magnez, przyciągała mnie do siebie. Aż w końcu stało się, pocałowałem ją! Dobrze się czułem nie kończyłem pocałunku.
Stało się najgorsze... uczucie do niej przewyższyło uczucie do Camilli....
Camilla
Nie! To nie może być prawdą! Czy to złudzenie? NIE! Ja to widzę... Wybiegłam ze studia... Rzuciłam się na jakąś ławkę i zaczęłam płakać. Ale co się stało?! To przeze mnie? To ja coś zrobiłam nie tak, że ją pocałował? Nawet nie było możliwości , że to ona jego pocałowała! Nie... to zrobił on! Trzymał jej policzek. Ale , żeby tak na środku studia?! Chciał mnie zranić! Bo wiedział , że ja to zobaczę.
-Camilla!-podbiegł do mnie chłopak i mnie przytulił.
-Ci.. spokojnie! Jestem tu!- spojrzałam, to Federico.
Nagle cierpienie minęło. Niesamowicie minęło...Tak nagle? Bo w sumie... może ja tak naprawdę go nie kochałam? Bo jak można cierpieć, gdy uczucie nie jest prawdziwe? Nie jest? W takim razie dla kogo moje serce bije? Kto w nim siedzi?
On?Spojrzałam na niego. Ciągle mnie przytulał, głaskał po głowie.
-On!!
-Camilla? Coś nie tak?
-On.. Maxi!- musiałam wymyślić jakąś ściemę, która uzasadni mój krzyk.
-Zachował się okropnie! Nie powinien! Stop... ty już nie płaczesz, nie cierpisz?!
-On naprawdę nie znaczył tak wiele...on nie.-wygadałam mu się.
KONIEC!
Kochane Fanki Caxi! Ja kocham i uwielbiam Caxi! Teraz tak chwilowo mieszam! Żeby dodać akcji! Zejdą się jeszcze i to ta cudownie! <3
Błee naxi zwymiotuje błee
OdpowiedzUsuńO boże czemu ich rozdzieliłaś? Czemu?
No nie załamka!
Normalnke. Akcja. Akcja. Naxi. Zabolalo. Cami. Ty go kochasz, ale... namoeszaj.
OdpowiedzUsuńWeronika, jak pisałam zejdą się :)
OdpowiedzUsuńTeraz w moim opowiadaniu będzie się duuużo działo ;D